Grupy modlitewne.

 

Łódzka prasa poinformowała  o ciekawiej inicjatywie miejscowych  wiernych. Zorganizowali oni miejskie grupy .... modlitewne  Grupy te ( dwu, lub trzy osobowe )  złożone  głównie ze studentów i doktorantów uniwersytetu i politechniki, patrolują łódzkie ulice i modlą się w tych miejscach, w których bezrobocie, bezdomność, bieda i zaniedbania są szczególnie widoczne. Patrole modlitewne są dziełem  religijnej grupy „ Mocni w duchu” , działającej przy łódzkich jezuitach. Patrolami dowodzi pani Elżbieta  Pozorska, na co dzień  pracująca w łódzkim magistracie jako  specjalistka od  dróg i mostów. „... Wyglądamy na zwykłych przechodniów. Nie mamy gromnic, świętych obrazków, ani żadnych transparentów – mówi pani Pozorska. Ręce trzymamy w kieszeniach i dyskretnie odmawiamy po jednej dziesiątce różańca, albo Koronkę do Bożego Miłosierdzia, w wybranej intencji...”. Świetny pomysł – cieszy się  ksiądz Zbigniew Tracz, notariusz łódzkiej kurii. (1) Też tak uważam i natychmiast wyjaśnię dlaczego.

Przed powstaniem łódzkich miejskich grup modlitewnych,  wierni modlili się w określonych intencjach, albo w domach albo w kościołach. Taki pomysł aby modlić się w innych miejscach- bardziej zbliżonych do treści modlitwy niż dom czy kościół-  nie przyszedł im do głowy.  Parafianin  który modlił się dotychczas w domu, w intencji - dajmy na to - sprowadzenia pomoru na  wszystkie świnie  sąsiada, zazwyczaj  nie uzyskiwał  zadawalającego efektu modlitwy. Co prawda  świnie zdychały, ale jakiemuś innemu obywatelowi, w innej wsi, a czasami nawet w innym województwie.  A przecież nie o to modlił się  nasz chrześcijanin, miał więc prawo czuć się zawiedzionym, a może nawet i oszukanym?. Ale czy słusznie ?.   Otóż winy Stwórcy nie ma w tym żadnej !. On swoje zrobił, a że modlitwa została wysłuchana i omyłkowo skierowana do kogoś innego, to już – jak to mówią – inna para kaloszy. Musimy pamiętać, że Pan Bóg otrzymuje dziennie miliardy przeróżnych próśb i błagań i oczywiście wszystkie je spełnia. Problem powstaje „ na łączach”. Dyspozycje Pana Boga wobec każdego modlącego się, przekazywane są z Nieba na Ziemię poprzez szczególnego rodzaju fale, które podlegają  prawom fizyki. Czasami taka fala zboczy z kursu wskutek promieniowania kosmicznego, bądź zderzenia się z meteorytem, i dociera omyłkowo nie do tej osoby do której była kierowana. Wierny który modlił się w intencji trafienia szóstki w totolotka, czyta w gazecie  nazajutrz po losowaniu, że jego wygrana przypadła w udziale komuś innemu, i nie rozumie dlaczego. Mało tego, gdy już ochłonie  z wrażenia i pogodzi się z przegraną, dowiaduje się od sąsiadów, że  żona uciekła  od niego z akrobatą wędrownego cyrku. Jakaś  niewiasta modliła się do Pana Boga o światowe życie dla siebie. Stwórca modlitwę wysłuchał i postanowił spełnić marzenie kobiety. Jednak  „ modlitewna fala” wysłana przez Pana Boga na Ziemię, „ zboczyła „ z kursu i omyłkowo trafiła do żony totolotkowego gracza. Pani ta odczuła nieodpartą potrzebę udania się do cyrku, gdzie przypadkowo ( jak się jej wydawało ) wpadła na akrobatę ..... dalszy ciąg znamy !. .  Nauczeni doświadczeniem, że często modlitwy nie  odnoszą skutku ( wskutek działania opisanych praw fizyki ) , musimy Panu Bogu pomóc, poprzez dokładne wskazanie w które miejsce na Ziemi,  Stwórca ma skierować  falę niosącą ze sobą spełnienie modlitwy.  Jeśli  chrześcijanin, o którym już była mowa, chciałby aby świnie wyzdychały konkretnemu sąsiadowi i aby nie było w tym zakresie pomyłki, to powinien modlić się w tej intencji w miejscu gdzie owe sympatyczne zwierzaki przebywają, czyli w chlewiku, oczywiście nie w swoim tylko u sąsiada ! !.  Katolik grający w totolotka, za miejsce swoich modlitw winien wybrać kolekturę w której składa kupony.... itd., itp. Trudno zrozumieć dlaczego przez setki lat ludzie modląc się, popełniali tak kardynalny błąd co do miejsca modlitwy. Dlaczego dopiero łódzkie grupy modlitewne odkryły  zależność przyczynowo skutkową pomiędzy modlitwą a jej miejscem ? Niewykluczone, że inne nacje już dużo wcześniej  od nas, odkryły zależność pomiędzy skutecznością modlitw a  miejscami ich odmawiania. To by tłumaczyło dlaczego mosty  i drogi zbudowały się same z siebie w Niemczech, w Austrii, czy w Czechach, a za nic nie chcą budować się w Polsce, choć modlą się o to tysiące urzędników państwowych od 16 już lat. Nareszcie się to zmieni i u nas, a to dzięki naukowemu odkryciu  „ Mocnych w Duchu”. !  Pomyślmy, jakie mogą być niewiarygodne wręcz skutki zastosowania  modlitw w odpowiednich miejscach, przez urzędników państwowych i samorządowych.  Jeśli pani Elżbiecie Pozorskiej, specjalistce od dróg i mostów, nie udało się jeszcze wybudować w Łodzi ani jednej porządnej drogi czy mostu ( choć przesiadując w biurze modliła się o to codziennie ) ) , to teraz sprawa nareszcie ruszy z kopyta !.. Grupa modlitewna uda się w miejsce gdzie na zostać zbudowana droga albo i most, pomodli się żarliwie w intencji  „ samozbudowania” się mostu czy drogi i nazajutrz ... gotowe. Most stoi jak malowany, droga, że palce lizać !  I ze wszystkim tak samo. Miasto trapi  plaga bezrobocia ?  Pan Prezydent wysyła grupę modlitewną pod pośredniak,  ta odmawia po jednej dziesiątce różańca i za chwilę bezrobotnego ze świecą szukać !. Po mieście wałęsają  się watahy bezdomnych ?  Patrol różańcowy wpada do noclegowni,  odmawia Koronkę do Bożego Miłosierdzia, i  bezdomni poznikają  jak duchy,  na ich miejscu pojawią się na pryczach biznesmeny, naukowcy, działacze samorządowi, a nawet politycy !. 

Jedna z grup modlitewnych powinna pilnie odwiedzić politechnikę i uniwersytet, z których to uczelni rekrutuje się większość członków  „ Mocnych w Duchu „. Powinni tam pomodlić się żarliwie w intencji zdrowia dla swoich członków, bo modlitwy o rozum kierowane do Pana Boga od wiernych z  Polski, od kilkudziesięciu już lat nie są przez Niego spełniane i co gorsza  nie wiadomo dlaczego !. Być może fale modlitewne niosące z sobą mądrość dla jednostek i narodów, uporczywie zbaczają z kursu i omyłkowo docierają do  państw ościennych ??.  A może rację miał artysta kabaretowy Grześkowiak, który wiele lat temu śpiewał:  „.. a  może to wszystko bez te atumy, że waryjotów  mumy ..”.

 

 

(1)  Adam Czerwiński. „ Patrole z różańcami” . Angora. nr. 8/2006r.

 

Anthony Ivanowitz

17.luty.2006r

www.pospoliteruszenie.org