Tragarz indeksów , czyli boom edukacyjny w Polsce .

Szkoły wyższe mnożą się w Polsce szybciej niż króliki w kapeluszu iluzjonistów !! . Dzięki temu , mój znajomy , absolwent jednej z tych szkół , otrzymał w innej , posadę .... tragarza indeksów ( czy może lepiej : wożącego indeksy ) . Jego praca polega na wożeniu w walizce , studenckich indeksów , do domów przeróżnych profesorów , po to by ci dokonali w nich odpowiednich wpisów . Profesorowie formalnie zatrudnieni są na uczelni , jednak na uczelnię nie przyjeżdżają . To uczelnie ( w osobach " tragarzy " ) przyjeżdżają do profesorów . Tak jest sprawniej i wygodniej dla wszystkich !! . Taką rewolucyjną reformę niepublicznego szkolnictwa wyższego , wymusiła Ustawa o Szkolnictwie Wyższym . Zgodnie z nią , każda wyższa szkoła niepubliczna ( czyli tak zwana " sołtysówka " ) , musi zatrudniać określoną liczbę profesorów . Tych jest jednak w Polsce , określona , stosunkowo niewielka ilość , i w żaden sposób , nie mogą oni być równocześnie w 100 czy 200 wyższych szkołach biznesu !! . Ale sto , czy dwieście uczelni , reprezentowanych przez " tragarzy " , może bez trudu zjawić się u każdego z nich , z walizką indeksów do podpisania . Czyż nie genialne rozwiązania problemu , braku profesorskiej kadry dydaktycznej ??? . Jak zwykle , Polak potrafi ! .

Opowiadał mi mój koleżka , że jadąc z walizką pełną indeksów , do takiego , czy innego profesora , często nie zastaje go w domu . Czasami profesor śpi i rodzina nie pozwala go obudzić , inny znów nie kontaktuje, gdyż z powodu bez mała 100 lat życia , odpłynął myślami w nieznanym kierunku . Wówczas indeksy podpisuje żona profesora , czasami gosposia lub inny z domowników , jeśli nie ma chwilowo nic innego do roboty . Kolega zdradził mi sekret , że często sam podpisuje indeksy , jeśli nie ma innego wyjścia . ( ".. A co kurwa , mam się tłuc pociągiem przez pół Polski , dwa razy do tego samego pierdziucha , który ciągle śpi , a jego żona , ani nie chce go obudzić , ani podpisywać za niego ??? ... " - cytuję wyjaśnienie " tragarza " ) .

Przedstawiony model funkcjonowania niepublicznego szkolnictwa wyższego w Polsce , paradoksalnie doprowadził do podniesienia poziomu kształcenia , co przyznają nawet kierownicy hipermarketów , zatrudniający absolwentów " sołtysówek " do obsługi kas fiskalnych , za 500 złotych miesięcznie . Paradoks ten łatwo wyjaśnić . W tradycyjnym modelu kształcenia , obowiązkiem profesorów było prowadzić wykłady , ćwiczenia , seminaria , itp. W modelu obecnym , nie mają oni na to czasu ! . " Czarną " robotę odwalają za nich inni , zazwyczaj akademicy po licencjatach , wydanych im przez jakąś " sołtysówkę ", nieco wcześniej . I chwała im za to !!! . Gdyby wykształcony w PRL -u , profesorski ludek , zajmował się dydaktyką , to miej Panie Boże naszą młodzież w swojej opiece . Z czasów mojej studenckiej młodości pamiętam wielu akademików , na wspomnienie których od razu robi mi się weselej . "... Czym się różni kura , od koguta ?... - zapytał mnie na egzaminie z geografii fizycznej , profesor Ch. Odpowiedziałem , że narządami płciowymi . ( Teraz wiem , że Kura , to nazwa rzeki na Zakaukaziu , zaś Kogut to nazwa szczytu górskiego gdzieś w Azji ) . Nie zapomnę profesora K . , byłego ministra do spraw cen , który przed kamerami telewizji polskiej , udowodnił , że jedno jajko kurze na tydzień , zaspokaja potrzeby żywieniowe statystycznego obywatela PRL , " w temacie " białka drobiowego . Profesor G. , będąc Ministrem Przemysłu Lekkiego , wystosował do fabryk , zarządzenie nakazujące dyrekcjom , by w skali 1 do 6 ocenili ... poziom moralno-polityczny załóg . ( w hucie , która mnie zatrudniała , ustaliłem ten wskaźnik na poziomie 5,63 , mój przełożony dołożył jeszcze 0,20 punktów , zaś ostateczny wynik ustalił dyrektor , ambitnie korygując nasze wyliczenia do poziomu 5,98 ) . Warto przypomnieć profesora K . , który za komuny , opracował projekt likwidacji powiatów , zaś już za demokracji , projekt utworzenia powiatów , Oba projekty były poprzedzone gruntownymi badaniami , z których wynikało , że zarówno istnienie , jak i brak powiatów jest wyjątkowo korzystny dla gospodarki kraju . Pani profesor B . ( promotorka mojej pracy magisterskiej ), będąc Ministrem Pracy , Płacy i Spraw Socjalnych , zarządziła przeprowadzenie w całym polskim przemyśle , atestacji stanowisk pracy . Zamysł pani profesor był taki , by każdy zakład w kraju , przeprowadził - według wytycznych pani minister - punktową ocenę wszystkich stanowisk pracy i na tej podstawie oparł własne systemy wynagradzania . Gdy okazało się , że każde stanowisko uzyskało maksymalną liczbę punktów , projekt zarzucono , zaś pani profesor przestała być ministrem .

Profesor M . będąc premierem komuszego rządu , tak się rozpędził we wdrażaniu coraz to nowych etapów reformy gospodarki socjalistycznej , że gdyby go w porę nie popędzono , to obecnie wdrażalibyśmy pewnie 2008 etap .

Mógłbym tak , wyliczać osiągnięcia polskich profesorów bez końca , jednak by czytelników za bardzo nie rozśmieszyć , na opisanych przykładach poprzestanę . Obecny model funkcjonowania szkół wyższych , w którym rola profesorów została zredukowana do podpisywania indeksów ( przy równoczesnym zaleceniu , by broń Boże nie pokazywali się na uczelniach ) , jest rewolucyjnym osiągnięciem polskiej demokracji . Gdyby model taki obowiązywał już w PRL - u , to być może już wówczas , bylibyśmy tygrysem gospodarczym nie tylko RWPG , ale i całego świata .

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

6 . maja . 2004 r .