Jak stałem się właścicielem zabytkowego pałacu.

 

 

   Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych dowiedziałem się, że jestem współwłaścicielem  pochodzącego z końca XVIII wieku zabytkowego zespołu pałacowo- parkowo –folwarcznego, zlokalizowanego we wsi Ciepielowice (położonej nieopodal Dąbrowy pod Opolem), moje zdumienie nie miało granic!

   Moi rodzie  nie wspominali nigdy, że posiadają pałac, a nawet gdyby mi o tym powiedzieli, to bym nie uwierzył! Oboje byli pochodzenia chłopskiego i mogli co najwyżej w pałacu sprzątać o ile jakiś hrabia by ich do takiej pracy zatrudnił!

   Gdy jednak zacząłem z ciekawości temat drążyć, okazało się, że  faktycznie mój ojciec jest jednym z 24 współwłaścicieli pałacu, czego dowodem jest stosowny wpis w księdze wieczystej!  Jak  doszło do tak zdumiewającego zdarzenia?

   W tym miejscu rozpoczyna się  historia wręcz niewiarygodna! Ojciec mój jako żołnierz II Armii Wojska Polskiego, zakończył swoją wojaczkę pod Berlinem. Po zakończeniu wojny jednostka wojskowa w której służył została przeniesiona  do Brzegu nad Odrą.

   Wraz z zakończeniem  wojny, władze bolszewickie  dokonały masowej deportacji ludności niemieckiej z  tak zwanych ziem „odzyskanych”, próbując je zasiedlić początkowo osadnikami wojskowymi (zdemobilizowanymi żołnierzami) zaś później również Polakami przybyłymi z ziem przed wojną polskich zaś po wojnie wcielonych do ZSRR.

   Dwudziestu czterech żołnierzy z jednostki w Brzegu (w tym mój ojciec) zostało przeniesionych do rezerwy i jako osadników wojskowych skierowano ich do wsi Ciepielowice w której  znajdował się przepiękny pałac otoczony parkiem i zabudowaniami folwarcznymi

   Na początek  żołnierze zamieszkali w pałacu,  jednak w krótkim czasie poprzeprowadzali się  do pozostawionych przez Niemców domów, zaś w pałacu utworzono  biura i magazyny rolniczej spółdzielni produkcyjnej.

   Mój  ojciec wspominał, że on i jego 23 kolegów    przed przybyciem do Ciepielowic  zostało zawiezionych do jakiegoś urzędu (co to był za urząd ojciec nie pamiętał), gdzie  składali podpisy w  na jakiś papierach. Żołnierze sądzili, że dopełniają obowiązku meldunkowego,   więc  nie przywiązywali do tego faktu większego znaczenia. Po 40 latach dowiedzieli się, że to co oni uważali za księgę meldunkową było księgą wieczystą do której wpisano ich jako właścicieli pałacu!

   Tym oto prostym sposobem 24 żołnierzy stało się właścicielami  zabytkowego  zespołu  pałacowo- parkowo- folwarcznego w Ciepielowicach (majątku o ogromnej wartości) ,  nie  zdając sobie z tego sprawy!

     Na  początku lat dziewięćdziesiątych  przybył do Ciepielowic jakiś  potomek ostatniego niemieckiego właściciela pałacu, chcąc budowlę  (a w zasadzie ruiny po niej) kupić! Sprawdził księgę wieczystą i próbował odszukać właścicieli. Dopiero wówczas dawni osadnicy wojskowi i ich rodziny, dowiedzieli się zdumieni, że są właścicielami ...zamku!

   Do transakcji nie doszło, gdyż większość współwłaścicieli  już nie żyła, pozostawiając po sobie kilkuset spadkobierców którzy rozjechali się po świecie! Odnalezieni ich wszystkich a później przeprowadzenie sądowych spraw spadkowych, wydało się  kandydatowi na nabywcę niemożliwe do przeprowadzenia, więc zrezygnował z kupna i wyjechał!

  Zamek, park i zabudowania folwarczne popadły w ruinę  i niebawem znikną z powierzchni ziemi.

   W przedstawionej historii zdumiewa mnie sprawność  i przezorność powojennej administracji!  Ktoś pomyślał aby dla pałacu założyć księgę wieczystą i zapisać w niej polskich właścicieli!

   W powojennym chaosie, ogromnej wędrówce ludów, przemarszach wojsk, znalazł się jakiś urzędnik który postanowił uporządkować sprawy własnościowe i to w sposób całkowicie odmienny niż życzyli sobie tego Sowieci!   Zgodnie z ideologią bolszewicką wszystko miało być  wspólne, zaś własność prywatna miała zostać na zawsze zlikwidowana. 

   Jednak wbrew tym oczekiwaniom, jacyś polscy urzędnicy  przekazali majątek o ogromnej wartości w prywatne ręce 24 żołnierzy, stwarzając nawet  pozory legalności tej operacji poprzez założenie nowej księgi wieczystej. Rzecz zdumiewająca i dla mnie niewytłumaczalna!

   Będąc współwłaścicielem  pałacu  w Ciepielowicach,   z mocy prawa zwyczajowego stałem się hrabią  i wszystkie    następne artykuły będą już podpisywał jako hrabia  Anthony Ivanowitz!

   Zainteresowanych historią  mojego pałacu w Ciepielowicach zapraszam na stronę: http://www.ngopole.pl/2012/06/30/palac-solms-baruthow-w-ciepielowicach/  

 

Z hrabiowskim pozdrowieniem:  hrabia  pełną gębą Anthony Ivanowitz

 

Anthony Ivanowitz

30. października. 2014r.

www.pospoliteruszenie.org