O nierządne królestwo i zginienia bliskie!

 

   Polska naruszyła Konwencję Praw Człowieka i podstawowe wolności, odmawiając usunięcia ciąży Alicji Tysiąc – uznał Trybunał w Strasburgu. Kobiecie pogorszył się wzrok w wyniku urodzenia  dziecka, które - zdaniem Trybunału- powinno zostać „wyabortowane” a nie zostało, w wyniku naruszenia przez Polskę „podstawowych wolności”.

   Polska ma zapłacić pani Tysiąc  25 tysięcy euro odszkodowania, oraz 14 tysięcy euro za poniesione przez nią koszty postępowania sądowego.

   Wyrok Trybunału w Strasburgu bardzo zapewne ucieszy nie tylko panią Tysiąc, ale i wszystkie polskie feministki, w tym ich nową „gwiazdę” Anetę Krawczyk – tą od seks  afery w „Samoobronie”. Jeśli pani Krawczyk wykorzysta umiejętnie precedensowy wyrok unijnego sądu, to ma szansę  wydoić Państwo polskie na jeszcze większą kasę, niż pani Tysiąc.  Myślę, że adwokatka reprezentująca  Krawczyk, będzie wiedziała jak dalej sprawą pokierować, ale dla pewności  i z sympatii dla palestry, co nieco doradzę, jak magister - magistrowi.

   Zauważmy, że obie panie (Krawczyk i Tysiąc)  padły ofiarą polskiego prawa i Państwa.  Trybunał w Strasburgu wyjaśnił na czym polegało naruszenie „podstawowych wolności” pani Tysiąc, przez  Państwo polskie. Otóż pani ta wychowująca samotnie dwójkę dzieci i cierpiąca na jakąś wadę wzroku, została poinformowana przez okulistę, że powtórne zajście w ciążę i urodzenia dziecka, może grozić jej ślepotą. Pani Tysiąc jednak zaszła w ciążę, gdyż należy do tej dość licznej grupy kobiet, które zarówno pomiędzy nogami jak i zamiast głowy, maja ten sam narząd! Będąc w ciąży, a nie chcąc oślepnąć, pani Tysiąc poprosiła ginekologa  o „wyabortowanie” płodu, na co ginekolog nie wyraził zgody. Doszło więc do  „rozwiązania” i urodzenia dziecka, w wyniku czego wzrok pani Tysiąc pogorszył się, co przewidział i przed czym ostrzegał  okulista. Za taki obrót sprawa, co oczywiste, odpowiada polskie Państwo, a nie pani która  ma i w kroczu i zamiast głowy ten sam narząd, gdyż w każdym cywilizowanym społeczeństwie, to Państwo musi rozwiązywać problemy wynikłe z głupoty i niefrasobliwości jednostek! Jeśli pani Tysiąc  wbrew ostrzeżeniom okulisty zaszła w ciążę, to obowiązkiem polskiego Państwa było tą ciążę usunąć, oczywiście na koszt podatników, a nie tej pani. Jeśli władze państwowe nie wywiązały się z  poważnego zadania uśmiercenia płodu lekkomyślnej i głupiej kobiety, to powinny jej za to „wykroczenie” zapłacić odszkodowanie! Bowiem zgodnie z prawem i „podstawowymi wolnościami”, płód pani Tysiąc winien zostać rozszarpany na strzępy przez  opłacanego przez Państwo ginekologa i spuszczony w kanał.

   Podobne do opisanego bezprawie dotknęło również Anetę Krawczyk.  Otóż i ta pani „poczęła” dzidziusia i również ona postanowiła go „wyabortować”. O pomoc w tej sprawie poprosiła partyjnego kolegę, działacza „Samoobrony” w Łodzi, pana Popędę, z wykształcenia...weterynarza. Dlaczego pani ta zwróciła się o pomoc do...weterynarza? Zapewne sądziła ona, że nosi w swoim łonie płód jakiegoś psa, może kota, konia, czy osła...kto ją tam wie...Skoro weterynarz podjął się zadania „spędzenia” płodu, to widocznie i on był przekonany, że będzie „abortował” płód jakiegoś zwierzaka!  Jednak zabieg aborcji nie powiódł się, domyślam się, że pan Popęda zastosował jakiś specyfik na spędzenie płodu zwierzęcego, który na płód człowieczy nie zadziałał. Pani Krawczyk urodziła więc (pewnie ku własnemu zdziwieniu)  dziecko ludzkie i do dzisiaj nie wie kto je zmajstrował! W wyniku przedstawionego obrotu spraw, pani Krawczyk doznała  poważnego uszczerbku na zdrowiu, za co należy się jej odszkodowanie jak psu zupa.  Gdyby polskie Państwo stanęło na wysokości zadania, to płód pani Krawczyk, powinien zostać „zabortowany”! Pan Popęda popełnił jednak fatalny błąd, który to uniemożliwił. W chwili gdy zorientował się on, że płód pani Krawczyk jest człowieczy a nie zwierzęcy i że on sam nie jest go w stanie „spędzić”, powinien skierować swoją pacjentkę  do ginekologa, by ten fachowo, co trzeba „zabortował” . Weterynarz tego nie uczynił, a więc odpowiada za nieszczęście które panią Krawczyk spotkało: kobicina rozum postradała! Rozpowiada wszem i wobec, że chciała uśmiercić własne dziecko, rękoma ...weterynarza!!! I paraduje z tym dzieckiem które cudem uniknęło śmierci przed kamerami telewizji, pusząc się i nadymając jak gwiazda filmowa. Kretynizm oczywisty, jako skutek braku aborcji! Tak trzeba tą przypadłość zdefiniować dla potrzeb Trybunału w Strasburgu.

  Pan Popęda jest weterynarzem zatrudnionym na państwowym etacie,  więc za jego czyny odpowiada Państwo polskie. Zrujnował kobicinie życie w obłęd ją wpędzając, więc niech polskie Państwo wypłaci pani Krawczyk odszkodowanie za  utracone zdrowie!

  Pomieszanie zmysłów stało się udziałem nie tylko pań Krawczyk i Tysiąc, ale  udzieliło się wszystkim „postępowym” mediom w Polsce, a nawet dotarło do Strasburga. Dobrze to wróży przyszłości Polski i Europy, które „wyabortują” z mapy świata jakieś prymitywne narody, wyznające  ciemnotę i zabobon, które zabraniają im mordowania własnych, nienarodzonych dzieci.

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

21. marca. 2007r