Piotrkowska Starówka, czyli  MIŚ NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI I ASPIRACJI

 

 

   Człowiek który buduje dom dla siebie, za własne pieniądze (czy też za pożyczone), bardzo dobrze wie, jaka jest kolejność robót. Najpierw sporządza plany, później występuje o pozwolenie na budowę. Gdy je otrzyma – rozpoczyna budowę. Gdy wybuduje dom, zabiera się do porządkowania otoczenia domu: wytycza i buduje ścieżki, podjazdy, trawniki, itp.  Inwestor któryby rozpoczął  swoją działalność od końca, to znaczy od trawników, podjazdów i ścieżek,  stałby się pośmiewiskiem otoczenia, gdyż w trakcie budowy domu, to co już wykonał uległoby zniszczeniu. Dlatego też, wśród indywidualnych inwestorów, takich  „budowniczych od końca” nie ma!

   Sytuacja zmienia się diametralnie,  gdy inwestorem jest jakiś urząd państwowy, czy samorządowy. Tutaj logika już nie obowiązuje,  czego dowodzi inwestycja  Urzędu Miasta Piotrkowa Trybunalskiego,  w tak zwany „trakt wielu kultur”, czyli „rewitalizacja” piotrkowskiej Starówki. Za kwotę 4 milionów złotych  wykonano nawierzchnie z bruku granitowego na uliczkach starego miasta, zaś w rynku - kosztem 1 miliona złotych - wykonano „coś”, ni to ławeczkę z cegieł, ni to jakiś obrys murów. Po wydaniu takiej kasy,  piotrkowska Starówka  stanęła otworem dla zwiedzających. Mieszkańcy miasta i turyści, mogą „suchą nogą” dotrzeć w każde miejsce ruin, w które zmieniły się budynki dziesiątki lat nie remontowane. Jeśli teraz, jakimś cudem, zarządowi miasta udałoby się zgromadzić środki finansowe na remont budynków, to w ich trakcie, granitowe nawierzchnie uliczek zostaną całkowicie zniszczone przez maszyny budowlane: samochody, dźwigi, betoniarki, agregaty tynkarskie, rusztowania, itp. 5 milionów złotych pójdzie dosłownie w błoto, o ile do remontu zabytkowych kamieniczek w ogóle dojdzie. Osobiście uważam, że wcześniej większość z nich się zawali, niż doczeka remontu!  Taką logiką kierują się urzędnicy, jeśli wydają nie swoje pieniądze!!

    Oglądając bezmiar zniszczeń i dewastacji budynków na piotrkowskiej Starówce, nie mogę wyjść z podziwu dla urzędników piotrkowskiego magistratu z jego szefem na czele. Wydać milion złotych na  wybudowanie w rynku tandetnej ławeczki, w sytuacji gdy duża część kamienic albo już się zawaliła, albo jest w trakcie, świadczy ....o czym?  Jakieś wariactwo, dywersja? Chamska buta urzędników,  którzy wbrew zgodnej opinii Piotrkowian, pobudowali ławeczkę, wręcz poraża.  Demokratycznie wybrane władze miasta, mają w głębokiej pogardzie swoich wyborców, trwoniąc skromne zasoby miasta  w idiotycznych inwestycjach, którym mieszkańcy są przeciwni!!

   Wybudowana w rynku  ceglana ławeczka, oraz inwestycja „od dupy strony” (czyli brukowanie uliczek przed remontem budynków) stała się pomnikiem bezdennej głupoty piotrkowskich rajców i Prezydenta miasta, którzy do tak skandalicznego „wybryku” dopuścili, a może nawet sami są jego autorami.

  

Ps. Spacerując ulicami Starego Miasta, wśród morza ruin, natknąłem się na budynek dość przyzwoicie wyremontowany. Kierowany ciekawością, kto o niego tak zadbał,  oddałem się lekturze tablicy informacyjnej przytwierdzonej przy drzwiach wejściowych. I szczęka mi opadła: w budynku mieści się... Duszpasterstwo Ewangieliczne  Wojsk  Powietrznych Kraju. Dobre sobie!  Ilu żołnierzy wyznania ewangielicznego służy w wojsku polskim? A ilu z nich  zatrudniają siły powietrzne? Jednego,  dwóch? Albo i żadnego! Ale cóż to szkodzi wyrwać z budżetu państwa kasę na zorganizowanie.... duszpasterstwa?  Sprytnych cwaniaczków w sutannach rozgrzeszam. Moszcząc sobie  przytulne gniazdko, w którym będą  zbijać bąki od rana do wieczora, nijako przy okazji uratowali od zawalenia się jedną kamienicę, za pieniądze wyłudzoną z budżetu polskiej armii.  Ale twórcy ceglanej ławeczki za milion złotych, nie mogą liczyć na moją wyrozumiałość. Chociaż z drugiej strony: każdy orze jak może, jeden wyrwie kasę na ławeczkę ceglaną, inny na duszpasterstwo sił powietrznych, i biznes się kręci.... tylko nóż w kieszeni otwiera się sam!!!!

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org