Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

 

 

 

   W czasach komuny udało mi na kilka miesięcy wyjechać do Francji, gdzie na czarno pracowałem. Zatrzymałem się u swojego kuzyna, który załatwił mi pracę i udzielił  gościny.

   W dniu wyjazdu do kraju, w domu kuzyna zjawili się dalsi i bliżsi sąsiedzi, którzy na wieść o tym, że biedak z Polski już wyjeżdża, postanowili obdarować go różnymi prezentami. Jeden sąsiad dał mi szczoteczkę do zębów, inny  ściereczkę do wycierania naczyń. Ktoś  podarował mi starą marynarkę i takiż krawat.... Otrzymałem cały stos różnego rodzaju barachła, które należało zapakować do worka i wyrzucić do śmietnika. Oczywiście tego nie uczyniłem aby kuzynowi i jego sąsiadom  nie sprawić przykrości. Dopiero na dworcu wywaliłem podarki do kubła na śmieci.

   Najbardziej zszokowały mnie nie same podarki, lecz reakcja Francuzów, gdy mi te „prezenty” wręczali.  Gdy jeden z nich wręczył mi szczoteczkę do zębów (noszącą ślady używania)  pozostali  bili brawo i głośno wyrażali swoje uznanie dla darczyńcy, tak jak gdyby wręczył mi on nie używaną szczoteczkę do zębów, a co najmniej  sztabę złota!  Każdy następny darczyńca był fetowany w podobny sposób, co wzbudziło moje podejrzenie, że albo sobie Francuziki robią za mnie jaja, albo  też  wypili wcześniej za dużo wina i coś  im bije na dekiel!

   Powyższa historia przypomniała mi się,   gdyż do złudzenia przypomina  reakcję rządu USA, na wyczyny członków polskiego rządu i polskiej opozycji  wobec wydarzeń na Ukrainie.  Krajowi politycy (czy to z własnej głupoty, czy to wykonując tylko agenturalne polecenia)  realizują  zadanie „drażnienia Ruskiego”, co docenił rząd USA  i w nagrodę sprezentował im ....używaną szczoteczkę do zębów oraz poplamiony krawat!

   A to w ramach militarnej współpracy przyleci do Polski 12 amerykańskich samolotów  bojowych, (ale nie uzbrojonych by za chwilę odlecieć), a to  w ramach wojskowego wsparcia  pojawia się w kraju  150 amerykańskich żołnierzy.

   Amerykańscy politycy poklepują polskich, zaś ci  zachowują się  dokładnie tak samo jak Francuzi którzy wręczali mi prezenty!

   Amerykanie rzucają jakieś ochłapy bez znaczenia, zaś polscy politycy i polskie media pieją z zachwytu bliscy orgazmu!

   Tych żałosnych osobników nie interesuje fakt, że uprawiane przez nich „drażnienie Ruskiego” wyjdzie polskiemu społeczeństwu bokiem, gdyż drażniony Ruski przestanie kupować polskie wyroby, wskutek czego tysiące polskich firm  poniesie dotkliwe straty, zaś rzesze pracowników straci pracę.

   Oni cieszą się, że za „drażnienie Ruskiego” dostali używaną szczoteczkę do zębów oraz poplamiony krawat wyciągnięty z kubła na śmieci!

  

„....Polacy dobrze wiedzą, że prawdziwych sojuszników poznaje się w realnej sytuacji, gdy liczą się czyny, a nie słowa - mówił minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak podczas powitania 150 amerykańskich spadochroniarzy, którzy przylecieli na ćwiczenia z polskimi żołnierzami...”

 

Śmiać się czy płakać?   Za jakie grzechy Stwórca pokarał nas takimi politykami?

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

23. kwietnia. 2014r.