Na wieży kontroli lotów – rekonstrukcja wydarzeń.

 

 

 

Na prośbę pani Tatiany Anodiny, przewodniczącej Rosyjskiego Komitetu Badania Wypadków Lotniczych, dokonałem rekonstrukcji wydarzeń jakie miały miejsce na wieży kontroli lotów lotniska w Smoleńsku, w dniu 10. kwietnia. 2009r.

 

 

Osoby biorące udział w rekonstrukcji wydarzeń:

 

Grisza – dowódca wieży kontroli lotów

Stiopa – zastępca dowódcy kontroli lotów

Sasza – radiooperator

Fiedia- dozorca lotniska

 

Miejsce rekonstrukcji:

 

Wieża kontroli lotów na lotnisku w Smoleńsku. Przy drewnianym, rozklekotanym  stole siedzą Grisza, Stiopa i Sasza. Na stole stoli  10 litrowy kanister  po benzynie, wypełniony do połowy  bimbrem. Przed każdym z wojskowych stoi szklanka, a przy szklance leży kromka chleba (do wąchania po wypiciu- to taki rosyjski zwyczaj). Na stole przy oknie, stoi aparatura elektroniczna służąca do naprowadzania samolotów na pas startowy: działająca radiostacja z czasów II Wojny Światowej, oraz  popsuty radar z lat pięćdziesiątych.  Grisza, Stiopa i Sasza już wypili pół kanistra bimbru i sposobią się do konsumpcji pozostałej ilości.

 

 

Rekonstrukcja – dialogi.

 

Grisza:

- i wchodzę ja do domu na paluszkach, żeby  mojej Tatiany nie obudzić i zgadnijcie kogo na niej znalazłem?

Stiopa:

- a kogóż  by innego jak nie Kawuszkina?

Grisza:

- w rzeczy samej: Kawuszkina!  Ty bydlaku - pomyślałem sobie- takie jak ty wałkonie to żadnej świętości nie uszanują. Tatiana Adriejewna po nocnej zmianie jest, sama jedna dwa  wagony węgla ręcznie rozładowała, bo pijanica Alosza który dźwig obsługuje ożłopał się siwuchy i do roboty nie przyszedł, a ten ją jeszcze seksualnie wykorzystuje. O nie bydlaku- pomyślałem - dosyć tego wałkonienia się. Wyjąłem pistolet,  przyłożyłem mu do łba i mówię: liczę do pięciu, jak w tym czasie z niej nie zeskoczysz, to łeb odstrzelę. A ten mi na to, że zeskoczy za pięć minut. Mówi: pięć minut w tą czy w tamtą, Tatianę Andiejewną nie zbawi. I robi swoje. To odbezpieczyłem rewolwer i zacząłem odliczać.

Sasza:

- i do ilu odliczyłeś jak zeskoczył?

Grisza:

- do czterech i pół.

Stiopa:

- wot maładiec Kawuszkin, ryzykant jak zawsze!

Sasza:

- a Tatiana Adriejewna co na to wszystko?

Grisza:

- a nic, spała sobie w najlepsze.

- a jak byście zobaczyli jak Kawuszkin tyłkiem wywijał żeby zdążyć – komedia, mówię wam: komedia ( wybuchają śmiechem)

Stiopa:

- no to napijmy się na pohybel Kawuszkinowi. (nalewa po całej szklane bimbru, wypijają, wąchają chleb)

- Grisza, to ile  samolotów mamy dzisiaj sprowadzić na ziemię?

Grisza:

- dwa, oba z Polski. W jednym mają być dziennikarze, a w drugim ich prezydent. Acha, no i jeszcze Baszmaczkin z Irkucka ma przylecieć.

- Stiopa, a żarówki przy pasie startowym powkręcałeś?

Stiopa:

- dwie wkręciłem, jedną 20 wat a drugą 40 wat. Tą  dwudziestowatową  wkręciłem na początku pasa  startowego a czterdziestkę  na końcu. Obie przyniosłem z domu -jedną wykręciłem z łazienki, drugą z przedpokoju - bo te które powkręcałem wczoraj, wszystkie 160 sztuk, co do jednej  pokradli. Swołocz, job i ich  mać, wszystko kradną na potęgę. Stalina trzeba choćby na kilka dni wskrzesić, już by on zrobił porządek.

Grisza:

- a szmatę na maszt zaciągnąłeś?

Stiopa:

- zaciągnąłem i kazałem  dozorcy pilnować, żeby nie ukradli. Radar od roku stoi popsuty, to powiemy Polakom, żeby kierowali się „na szmatę”. Podobno mają tak dobrych pilotów, że potrafią latać nawet na wrotach od stodoły. Tak przynajmniej przechwalał się ten  ich marszałek Sejmu: Komarenko, Kaczenko, czy jakoś tak. Jeśli oni tacy dobrzy, to i na szmatę wylądują.

- Grisza, a wyjrzyj ty przez okno, bo zdaje mi się, że jakiś samolot wylądował. Może to Baszmaczkin z imienin u szwagra z Irkucka wrócił. Samolot na dwa dni mu wypożyczyłem za ten bimber to go teraz pijemy.   Dzisiaj powinien lądować.

Grisza: (wygląda przez okno)

- to chyba  polskie dziennikarze, bo Baszmaczkin  sam poleciał to i pewnie sam wróci. A tych napchało się do samolotu ze trzydziestu.

Stiopa:

- a jak oni wylądowali  bez naszego naprowadzania?

Szasza:

- a czort ich tam wie.... zobaczę czy radiostację ja załączył (sprawdza)...job twoju mać, radiostacji ja  nie załączył, cały czas miałem przeczucie, że czegoś nie zrobiłem, tylko nie mogłem sobie przypomnieć czego.

Stiopa:

- chowaj Grisza samogon, bo jak do nas przyjdą to trzeba będzie ich częstować, a w trzydziestu chłopa to w dwie minuty wszystko nam wyżłopią (Grisza chowa kanister samogonu pod stół)

- zobacz no Griszka, czy do nas nie idą.

Grisza:(wygląda przez okno)

- autobus po nich podjechał, wchodzą do autobusu, na pewno do nas nie wejdą. A i autobusem daleko nie zajadą. Wasyl dzisiaj za kierowcę robi, a pił wczoraj ze mną do rana.

Stiopa:

- Griszka to nalej jeszcze po szklance samogonu, wypijem i zdrzemniem się ze dwie godzinki. (Grisza nalewa po szklance samogonu, wypijają, wąchają chleb)

- wołaj Griszka  Fiedkę, on niech naprowadza samoloty, a my utniemy sobie komara. (Grisza otwiera okno, krzyczy na całe gardło)

Grisza:

- Fiedia, daj sobie spokój z tym zamiataniem, chodź w tej chwili na górę, samoloty będziesz naprowadzał.(za chwilę do pokoju wchodzi Fiedia)

- Fiedia, my się zdrzemniem na jakieś dwie godzinki, a ty samoloty naprowadzaj, tak jak zawsze. Tylko od naszego bimbru trzymaj się z daleka, bo kreskę na kanistrze zrobiłem, żebyś pokusy nie miał.

Fiedia:

- a na co mnie ten wasz bimber, swój mam, o zobaczcie (wyjmuje z kieszeni pół litra bimbru żeby pokazać - połowę już wypił)

- ale chleba do wąchania z szatni nie zabrałem, mogę wasz wąchać, żeby do szatni nie wracać?

Stiopa:

- od mojego chleba trzymaj się z daleka. Chleb,  to że tak powiem,  rzecz osobista, higieny wymaga, a ty bratku,  to czort ciebie tam wie, czego dotykasz łapskami jak płytę lotniska obmiatasz, albo i kible szorujesz. Wąchaj chleb Griszy, on niczego się nie brzydzi.

- no to Fiedia  zabieraj się do roboty, a my  troszku pośpimy. (kładą się na szerokim tapczanie i za chwilę smacznie chrapią. Fiedia  załącza radiostację, zakłada słuchawki na uszy,  rozpoczyna dyżur)

Fiedia: (mówi do mikrofonu)

- tu wieża, tu wieża, czy mnie w prezydenckim samolocie Polaki słyszycie? ...odbiór...(nasłuchuje....za chwilę słyszy odpowiedź)...

- tu prezydencki samolot, tu prezydencki samolot, gdzie jest to wasze lotnisko, bo mgła taka, że dupy swojej nie widzę? Z mapy wynika, że już jestem blisko, a nic nie widzę. Jakieś światła tam u was są?...odbiór...

- tu wieża, tu wieża, żarówki są tylko dwie bo resztę pokradli, a czy i tych dwóch już nie podiwanili, to bym sobie głowy za to nie dał uciąć.... kieruj się na szmatu, którą zawiesiłem na maszcie...widzisz szmatu?...odbiór...

- tu prezydencji  samolot, tu prezydencki samolot... Co ty Wania pierdolisz? O jaką szmatę ci się rozchodzi?...odbiór...

- tu wieża, tu wieża, ja nie Wania, tylko Fiedia. Wania już przeszedł na emeryturę i wyjechał do córki  do Taszkientu bo baba go rzuciła, a szmata jest czerwona w białe paski, widzisz?...odbiór...

- tu prezydencki samolot, tu prezydencki samolot, żadnej szmaty nie widzę...odbiór...

- tu Fiedia, tu Fiedia, a co tam u was tak wesoło, jakieś śpiewy słyszę? Głos ma gościu silny, tylko okropnie fałszuje. „Wołga, Wołga mać rodnaja” nie na taką melodię  idzie....odbiór..

- tu prezydencki samolot, tu prezydencki samolot, generał trochę sobie popił, śpiewa i tańczy mi tutaj w kabinie już z pół godziny. Co chwilę o jakieś wajchy niechcąco zaczepia, trzy razy już go z kabiny wyprowadzałem żeby tańczył w prezydenckim saloniku, a on uparciuch ciągle wraca. A u ciebie Fiedia,  to kto tak chrapie? Głośniej chrapie niż ty mówisz?... odbiór..

- tu Fiedia, tu Fiedia,...  Grisza ze Stoipą  popili  się  bimbrem od Baszmaczkina, którym on za wypożyczenie samolotu zapłacił, pospali się i chrapią. A na jakiej jesteś wysokości?...odbiór...

-tu prezydencki samolot, tu prezydencki samolot,  to już wolę jak ten mój śpiewa i tańczy, niżby miał tak chrapać. Jestem na wysokości 500 metrów...odbiór..

- tu Fiedia, tu Fiedia, obniż wysokość o 100 metrów i powiedz czy widzisz szmatu...odbiór..

- tu prezydencki samolot, tu prezydencki samolot,  obniżyłem na 400 metrów i żadnej szmaty nie widzę, czy ty Fiedia  aby trzeźwy jesteś?....odbiór...

- tu Fiedia, tu Fiedia, trzeźwy jestem jak świnia, prawie, że nic jeszcze dzisiaj nie piłem, tylko tyle co rano z Wasylem ćwiartkę siwuchy dziabnąłem, ale tylko jedną, a Wasyl pijanica wypił trzy,... widzisz szmatu?...odbiór...

- tu prezydencji samolot, tu prezydencki samolot...żadnej szmaty nie widzę...odbiór...

- tu Fiedia, tu  Fiedia... to zniż się jeszcze ze 150 metrów, musisz w końcu ją zobaczyć, chyba żeby......(coś sobie pomyślał i aż pobladł ze strachu i złości)... żeby i szmatu zajebali,... odbiór...

- tu prezydencki samolot, tu prezydencki samolot,... Fiedia idź w pizdu z tą swoją szmatą, będę lodował „na czuja”. Muszę już kończyć bo mi się wszystkie lampki zaświeciły i wszystkie czujniki wyją. Już czwarty raz w ciągu tego lotu, a ten mi tu jeszcze zaczął tańczyć kazaczoka.  Czy wy Ruskie to jakieś porządne rzeczy, oprócz wódki, to jeszcze produkujecie? Tylko mi nie mów, że samoloty! ...bez odbioru...

Fiedia: (mówi sam do siebie, kierowany straszliwym przeczuciem)

 - wyjrzę przez okno czy szmata wisi (zdejmuje słuchawki, podchodzi do okna i wygląda, twarz wykrzywia mu grymas wściekłości)....szmatu zajebali, wot swołocz, wot sobaki prokliatyje (tłumaczenie na język polski: a to hołota, psy przeklęte – niech i tłumacz coś zarobi) a jeszcze 15 minut temu wisiała, szmaty nie upilnowałem, Stiopa mnie ubije...jak ja ich teraz na ziemię naprowadzę, Stiopę obudzę, albo nie, może Griszę, ten nie jest taki nerwowy,  może on coś podpowie....(nagle słuchać ogromny huk, budynek  trzęsie się w posadach , przerażony Fiedia  biegnie do tapczanu i szarpie Stiopę za ramie, choć planował budzić Griszę)

- Stiopa obudź się, w tej chwili się obudź, coś się mnie wydaje, że Baszmaczkin po pijanemu zajebał samolotem w hangar, huk taki okropny i jeszcze szmatu do naprowadzania samolotów podpierdolili, Stiopa wybacz - nie upilnowałem, Polaków nie ma jak na ziemię ściągnąć (Stiopa zrywa się na równe nogi,   przerażony szarpie Griszę i Saszę)

Stiopa:

- Grisza, Sasza, w tej chwili wstawajcie, Baszmaczkin po pijaku w hangar przypierdolił, biegniemy zobaczyć co z samolotem, hangarem  i Baszmaczkinem, żeby tylko jakiegoś nieszczęścia z tego nie było!  A o szmacie, to jeszcze  Fiedia porozmawiamy, miałeś pilnować jak oka w głowie, a ty co, baranie jeden? Z pod samego  nosa,  całą naszą nawigację ci zajebali... (wszyscy wybiegają w popłochu...)

 

Na tym zakończyłem rekonstrukcję   wydarzeń,  które doprowadziły do tragicznej w skutkach katastrofy lotniczej. Zgodnie z sugestią pani Tatiany Anodiny,  rekonstrukcja jest w  miarę szczegółowa, adekwatnie  do otrzymanego honorarium. (6 rubli i 25 kopiejek)

 

 

Anthony Ivanowitz

17. stycznia. 2011r.

www.pospoliteruszenie.org