W
wywiadzie udzielonym " Rzeczpospolitej " ( wydanie z dnia 28 lipca
2004 roku ), ksiądz Edmund Szaniawski ( egzorcysta z sanktuarium w Licheniu
)   pochwalił się dziennikarce tej gazety,
że podczas " egzorcyzmowania " ( to jest wypędzania demonów z ciała i
duszy człowieka ) pewnej dziewczyny, ujawnił mu się ".... wysokiej rangi
demon (... ) na moje polecenie, wyjawił swoje biblijne imię, powiedział ilu
jest wraz z nim innych demonów(... ) w każdym kolejnym spotkaniu, wychodziły z
dziewczyny, jeden z zamieszkałych w niej złych duchów ... " . 
   Dziwne
głosy, hałasy w głowie, jasność i nagły impuls, miały skłonić Damiana Ciołka,
wartownika w więzieniu w Sieradzu, do tego, aby z więziennej wieżyczki otworzyć
ogień do radiowozu którym przewożono więźniów i ich eskortę. Strzały okazały
się celne. W ich wyniku zginęło trzech policjantów. Kiedy już wydawało się, że
motywy tej zbrodni nie zostaną wyjaśnione, na pomoc pośpieszył  ksiądz egzorcysta z Łodzi, który w
postępowaniu Ciołka dopatrzył się opętania go przez szatana. Jak nietrudno się
domyśleć, egzorcysta zaoferował swoją usługę, polegającą na wypędzeniu szatana
z ciała Damiana Ciołka, ( co ważne – nieodpłatnie!) na co ten ostatni ochoczo
przystał. Wszystkie krajowe media entuzjastycznie przyjęły  inicjatywę egzorcysty z Łodzi, zaś ksiądz
Marian Piątkowski (koordynator polskich egzorcystów z ramienia episkopatu)
powiedział „Dziennikowi Łódzkiemu”: „..to piękny i odważny gest miłości bliźniego”.
   Wywiad
księdza Szaniawskiego (oraz inicjatywa anonimowego egzorcysty z Łodzi) mocno
mną poruszyły . Znałem już wcześniej pewnego obywatela, który miał z dwoma
diabłami na pieńku, ale nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo  komu by się demony przedstawiały z
biblijnego imienia, ani też nie natknąłem się na opętanego przez szatana, choć
niewiele brakowało, aby ofiarą opętania padł Bronek- Generał! 
   Bronka -
Generała  diabły zaczęły odwiedzać  tak gdzieś po dwóch latach ciągłego chlania
gorzały. Gdzieś się rogate bydlaki  
„zwiedziały”, że  Bronek raz w
miesiącu otrzymuje rentę inwalidzką  i w
dniu jej wypłaty (w liczbie dwóch) przychodziły do niego, by całą kwotę
przechlać i przehulać! Początkowo piły z Bronkiem  „jak równy z równym”  lecz
z czasem zaczęły  oszukiwać, pomijając
go przy rozlewaniu. Doszło do tego, że same wypijały całą gorzałę, zaś Bronek
siedział o suchym pysku  i mógł się
tylko  smętnie przyglądać. Jakiś czas
Bronek-Generał  tolerował taką jawną
niesprawiedliwość, jednak w końcu nie zdzierżył  i powiedział dosyć! Poinformował władze państwowe i samorządowe,
lokalną prasę, radio i telewizję, oraz księdza z parafi, że jest regularnie
okradany przez diabły, które dodatkowo chleją gorzałę w jego mieszkaniu  czego on sobie stanowczo nie życzy! W
wyznaczonych przez Bronka terminach (dniach wypłat renty), w jego mieszkaniu
zjawiali się przedstawiciele władz, ksiądz, policjanci, oraz dziennikarze (w
tym moja skromna osoba), ale  nikomu z
nas  żadnego diabła nie udało się
dostrzec, gdyż jak nam tłumaczył główny lokator, złośliwie pozamieniały się one
w różne sprzęty domowe, by po naszym wyjściu, ponownie rozpocząć swoje czarcie
harce. Tego było już Bronkowi za wiele! Któregoś dnia  urządził na diabły zasadzkę. Z siekierą w ręku , zaatakował  „złych” 
gdy tylko weszły do mieszkania, by swoim zwyczajem nękać biednego
Bronka. Rozgorzała okrutna, bezwzględna walka. Przerażeni straszliwymi krzykami
i hałasem rąbanych sprzętów, sąsiedzi 
zatelefonowali po policje. Ta po przybyciu na miejsce  ściągnęła posiłki  w sile jednej karetki pogotowia. Wspólnym wysiłkiem  Bronek Generał został obezwładniony i
wywieziony do Wariatkowa. Lecz wcześniej 
diabły pozabijał, co potwierdził lekarz 
pakujący go w kaftan bezpieczeństwa. Mieszkanie zostało doszczętnie zniszczone,
lecz diabły   poznikały. Tylko smród po
nich utrzymywał się w pokojach przez kilka miesięcy. 
  Historię z
Bronkiem-Generałem  przypominam, by  przekonać 
księdza Szaniawskiego (oraz jego kolegę z Łodzi)  do zmiany strategii walki z demonami. „Egzorcyzmowanie”
poszczególnych ofiar szatańskich praktyk 
nie załatwia problemu. Demon wygnany z ciała jednego człowieka,
natychmiast opanowuje innego  i tak „w
koło Macieju”. Ręce ksiądz urobi, a zadaniu tą metodą nie podoła! Trzeba
„załatwić” diabły metodą Bronka Generała. 
Zwabić je wszystkie w jedno miejsce 
i wybić gadów święconą siekierką (bądź wystrzelać z „kałacha”)  co do jednego. Bardzo pomocny w uśmierceniu
szatanów mógłby okazać się Damian Ciołek. Pokazał już, że strzelać celnie
potrafi, a z szatanami ma na pieńku! By ten cel osiągnąć,  musiałby ksiądz Szaniawski (i jego kolega z
Łodzi), zacząć chlać gorzałę w ilościach dużo większych niż obecnie, stale
zwiększając dawkę . Myślę, że już po roku zaczną ich odwiedzać diabły w coraz
to liczniejszej kompanii. Gdy zjawią się wszystkie, muszą im księża dobrodzieje
tak podlać gorzały, aby się bydlaki schlały na umór. Wówczas  dzielni kapłani do dzieła: siekierę w garść
i dalejże napierdalać  diabły pomiędzy
rogi, dalejże  z pomocą Damiana Ciołka
podziurawić ich jak sito kulami z „kałacha”! A na koniec nie zapomnijcie każde
ścierwo święconą wodą dla pewności skropić, by nie daj Bóg – nie ożyły!   
  
Alternatywą dla takiego sposobu rozprawienia się z diabłami, mogłaby być
wizyta księdza  Szaniawskiego ( i
wszystkich jego kolegów po fachu - a jest ich w śmiesznym kraiku zwanym Polską...
85) u jakiegoś dobrego psychiatry, już teraz, póki ma on kontakty z
pojedyńczymi demonami. Bo gdy zaczną go nawiedzać diabły w większej liczbie, to
pozostaje już tylko metoda Bronka Generała. Jeśli z niej skorzysta, to
kanonizację na świętego  ma jak w banku!
 
Anthony Ivanowitz
7. marca 2008r