Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...

 

 

Obywatelowi który miał pecha rozchorować się, rychłe wyzdrowienie raczej nie grozi. Dbają o to pospołu lekarze i aptekarze. Ci pierwsi tak jakoś kierują procesem leczenia, że nim pacjent zdąży się wyleczyć z jednej choroby, już zapada na następną.  Obywatel któremu wydaje się, że już wyzdrowiał i który pędzi do apteki by kupić jakiś specyfik kończący kurację, na sam widok jego ceny dostaje boleści i prosto z apteki wraca do lekarza.

Powyższy mechanizm powoduje, że zarówno lekarze jak i aptekarze, zawsze maja pełne ręce roboty. Przekonałem się o tym na własnej skórze ( a właściwie na własnych zatokach), gdym pechowo się rozchorował. Po postawieniu właściwej diagnozy (  poprzedzonej diagnozami błędnymi !) laryngolodzy zakasali rękawy i rzucili się w wir leczniczej roboty. Ich starania  bardzo szybko przyniosły oczekiwane przez nich efekty: z dnia na dzień czułem się coraz gorzej, jednak na tyle dobrze, by o własnych siłach dowlec się do gabinetu i zapłacić za leczenie.  Gdyby nie szczęśliwy przypadek, to w proces mojego leczenia włączyłaby się zapewne któraś z dynamicznie kooperujących z lekarzami form pogrzebowych. Przypadek polegał na tym, że pocztą pantoflową  dowiedziałem się od znajomej pani Ewy ( księgowej z wykształcenia), że  choroba zatok znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, po przeprowadzeniu prostego i taniego  zabiegu, zwanego jonoforezą.  Po dwutygodniowej kuracji ( polegającej na przepuszczaniu przez zatoki  prądu o odpowiednich parametrach) .... ozdrowiałem !! Dlaczego na zabieg jonoforezy nie zostałem skierowany przez któregoś z leczących mnie laryngologów ?  Albo o tej metodzie oni nie wiedzą, albo ( co bardziej prawdopodobne) metoda ta jest im znana jako nazbyt skuteczna!.

Zauważmy, że każdy lekarz zarabia nie wtedy, gdy obywatel jest zdrowy, lecz wtedy kiedy się rozchoruje. Z finansowego punktu widzenia lekarza, nie jest dobrze kiedy pacjent wyzdrowieje zbyt szybko, ani też nie jest wskazane aby „ wyciągnął „ nogi przed zakończeniem leczenia. Po zakończeniu już może !. Lekarz – kierowany troską o materialny byt rodziny – wybiera więc „ złoty środek”: leczy długo i starannie, zgodnie z najnowszymi standardami medycznymi.  Każdy szanujący się medyk,  decyduje się na zakończenie leczenia dopiero wtedy, gdy całość bieżących dochodów i oszczędności pacjenta znajdą się już w jego kieszeni. Powyższe wyjaśnia dlaczego na zabieg jonoforezy skierowała mnie księgowa a nie lekarz.

Tych którzy naiwnie oczekują, że sprywatyzowana służba zdrowia będzie bardziej przyjazna pacjentowi, muszę niestety rozczarować.  Liczne badania przeprowadzone w krajach europejskich i USA dowodzą, że prywatna służba zdrowia leczy albo w dużej części bez potrzeby ( jeśli pacjent posiada kasę lub ubezpieczenie pokrywające całość kosztów leczenia), albo nie leczy w należyty sposób, jeśli za leczenie nie ma komu zapłacić. Na dobrą sprawę nie wiadomo, której kategorii pacjentów sytuacja jest lepsza: bogatych leczonych bez potrzeby, czy biednych nie leczonych należycie. Morał płynący z powyższych rozważań jest taki: dbajmy o zdrowie póki jeszcze je mamy. Właściwie się odżywiać, rzucić palenie, spożywać gorzałkę w rozsądnych rozmiarach, unikać sytuacji stresowych, uprawiać rekreacyjnie jakiś sport, zaś od lekarzy i aptekarzy trzymać się z daleka tak długo, jak to tylko jest możliwe.

 

Anthony Ivanowitz

30.kwietnia.2006r

www.pospoliteruszenie.org