Krotochwila bez morału, jedno dla rozbawienia napisana, czyli nie jedź na wakacje pod namiot

 

 

                                                              *

 

 

Czy nie masz może gdzieś zapomnianego namiotu na dwie osoby?

 

 

                                                              *

 

   Namiotu nie mam i mieć nie będę, a i Tobie odradzam korzystanie z niego! Wczasy w namiocie są całkowicie niewskazane.  Same nieszczęścia się z tego biorą: pająk cię ugryzie, kleszcz wejdzie w tyłek, pchła upierdoli w małego...a to dopiero początek nieszczęść. Łobuzy w nocy namiot rozniosą na strzępy, podpalą dla zabawy, kamieniami obrzucą. Krowa albo koń... stratują, piorun z nieba może jebnąć i namiot puścić z dymem. Wichura zerwie się w nocy, namiot wraz z zawartością zdmuchnie do jeziora. Ulewny deszcz  może spaść, podtopi namiot, błoto wedrze się do środka, upierdolisz się w cuchnącej mazi...a to dopiero wstęp do nieszczęść właściwych.

   Wychodzisz rano z namioty żeby się odlać (zaspany, jeszcze na wpół przytomny), zaczepiasz nogą o linkę od namiotu i jak nie pierdykniesz na glebę, głową walisz w kamień którego nie chciało ci się odnieść dalej: dwa zęby z przodu wybite,  noga złamana... o kurwa, co za pech z samego rana, gęba puchnie, noga sztywnieje i boli... Wracasz do namiotu żeby rany opatrzyć.  Już w środku przypominasz sobie, że miałeś się przecież odlać. Znowu wyłazisz, tym razem stąpasz ostrożnie, pod nogi patrzysz żeby o linkę nie zaczepić... nie zaczepiłeś, ale głową o drzewo przypierdoliłeś i to tak zdrowo, że  zaliczasz glebę po raz drugi.  Przed oczyma ciemność, gwiazdy na niebie widzisz choć to południe już,  jakoś wstajesz, wyjmujesz fujarę...lejesz. Oczy masz zamknięte, cierpisz w milczeniu.  Skończyłeś lać, oczy otwierasz...co jest? co to ma znaczyć? kurwa mać!... Oczom własnym nie wierzysz... metr od Ciebie stoją cztery wczasowiczki i przypatrują się pożądliwie Twojej fujarze.  Uśmiechasz się głupkowato, odwracasz na zdrowym kulasie i kuśtykasz do namiotu.  Z roztargnienia, bólu i stresu, fujary zapomniałeś schować do majtek.  Ty wleczesz się do namiotu, a panienki za Tobą. Liczą, że bzykniesz je po kolei. Słusznie domyślają się, że właściciel takiej fujary, ma ją nie od parady!  Przystajesz na chwilkę, tłumaczysz kobitkom jak krowom na granicy,  że tym razem z bzykania nici, kontuzjowany jesteś: dwa zęby z przodu wybite, noga złamana. One na to, że fujarę masz zdrową i że ani myślą z seksu rezygnować!  Krok w krok idą za Tobą, a takie już napalone, że  bożego świata poza Twoją fujarą nie widzą. Linki od namiotu też nie zauważyły.  Pierwsza się na niej wyjebała i poleciała na ten sam kamień co Ty. Następne dwie przewaliły się na nią. Wrzasku narobiły, złorzeczą, przeklinają, pretensje zgłaszają, że źle  namiot rozbiłeś.  W końcu wkurwiłeś się nie na żarty! Jak nie złapiesz kostura który leżał pod drzewem, jak nie zaczniesz je nim napierdalać... Poskutkowało! Dziewczyny rozpierzchły się po krzakach.  Już pomyślałeś, że będziesz miał spokój i rany opatrzysz, ... gdzie tam. Kuśtykasz na zdrowym kulasie do namiotu, włazisz do środka... no nie!! Tego byś się nie spodziewał... kurwa mać! Namiot pusty!  W tym czasie jak Ty napierdalałeś kosturem trzy panienki, czwarta okradła ci namiot ze wszystkiego! Nic nie zostawiła! Tego już było za wiele, hormony w Tobie „zabuzowały”, wściekłość cię ogarnęła...daleko kurwy nie mogły uciec – pomyślałeś sobie.  Niewiele myśląc rzucasz się w pogoń. Ale chyba kierunki pomyliłeś, bo chaszcze w które dałeś nura, okazały się pełne komarów, kleszczy, pijawek, pająków. Już Cię robactwo obsiadło, już kąsa, żądli, krew wysysa.  Chcesz się wycofać, by zmienić kierunek pogoni, ale zdrowym kulasem stąpasz na... jeża.  Jeszcze tylko tego tu brakowało! Wpadasz w szał! Ty kolczasty skurwysynie, ty też przeciwko mnie!? Chorym kulasem kopiesz jeża tak mocno, że ten leci w powietrzu z 10 metrów. Niestety tracisz równowagę i po raz trzeci zaliczasz glebę, w tym konkretnym miejscu zamieszkałą przez rój os.... Żarty się skończyły, bluźnisz szpetnie i rzucasz się do panicznej ucieczki, a osy za Tobą... Kurwa mać, nie w tą stronę!...zawracaj bo wjebiesz się do bagna!...zawróciłeś... zapierdalasz tak szybko jakbyś miał oba kulasy zdrowe... aż powietrze świszczy ci na dziurze po wybitych zębach. Już jesteś na polanie... zaraz, zaraz, co jest? Nie może być! Gdzie namiot? Przed chwilą jeszcze tu stał! Nie ma... zajebali!

   Już myślisz, że po Tobie, że już w tym pierdolonym  lesie żywota dokonasz, ale masz szczęście w nieszczęściu. Panienki którym spuściłeś wpierdol, powiadomiły straż leśną, że nad brzegiem jeziora grasuje gwałciciel.  Już po Ciebie jadą! Ty myślisz, że to złodzieje którzy skroili Ci namiot. Szykujesz się do walki. Ale z nimi tak łatwo jak z kurewkami ci nie pójdzie! Gdy tylko samochód zatrzymuje się, przypuszczasz atak: jednemu przyjebałeś z piąchy pomiędzy oczy, drugiego kopiesz w krocze zdrowym kulasem...Ale oni nie w ciemię bici... wyjmują pały, gaz łzawiący, pistolety na kule gumowe, paralizatory elektryczne i z tym wszystkim walą się na ciebie. Walczysz dzielnie, ale już cię pojmali, zakuli w kajdany, fujarę ci do majtek włożyli, bo cały czas miałeś ja na wierzchu.... Ale to wszystko nic, prawdziwe kłopoty dopiero przed Tobą (...) ! A wszystko przez ten Twój idiotyczny  pomysł, by spędzić wakacje pod namiotem!

 

Anthony Ivanowitz

13.lipca. 2006r

www.pospoliteruszenie.org