Wojenko, wojenko

 

 

 

   Za czasów prezydentury Billa Clintona, amerykańscy wojskowi poprosili rząd III RP  o militarne wsparcie inwazji na Haiti. Amerykanie zasugerowali, że kontyngent wojskowy w sile...50 chłopa, byłby wystarczający do zaprowadzenia porządku na wyspie.

   Decyzja amerykańskich władz, by poprosić o militarne wsparcie właśnie Polaków, a dodatkowo w sile tak skromnej,  wywołała w kołach wojskowych i wywiadowczych całego świata, falę domysłów, dociekań i komentarzy! Fachowcy w branży nie mogli dociec przyczyny, dla której Amerykanie poprosili o pomoc awangardę armii polskiej, a nie na ten przykład: gruzińskiej, serbskiej, czy abchaskiej, które we wzajemnym mordowaniu się posiadają bieżące i bogate doświadczenie.

   Kulisy tej tajemniczej sprawy są warte wyjaśnienia, gdyż mogą mieć kapitalne znaczenie w rozwoju polskiej armii i naszej narodowej strategii obronnej. Amerykańskie służby wywiadowcze, przygotowując wojskową inwazję na Haiti, prowadziły na wyspie szeroko zakrojone  działanie szpiegowskie, również w zakresie zbadania zwyczajów autochtonów, ich zainteresować, sympatii i poglądów politycznych, wierzeń religijnych, przesądów, itp.

   W trakcie badań wywiadowczych, szpiedzy odnotowali dziwną prawidłowość językową.  Wszelkie swoje wypowiedzi, tubylcy przerywali co kilka wyrazów, jakimiś „wstawkami” wypowiadanymi w innym języku, twardym i szeleszczącym. Wszelkie próby wyjaśnienia tego dziwactwa językowego, nie dawały rezultatu! Bezradni wobec problemu okazali się nawet językoznawcy z najbardziej renomowanych uniwersytetów amerykańskich, których CIA zaangażował do wyjaśnienia  tajemniczej zagadki.

   Kiedy wydawało się, że  zagadka nie zostanie wyjaśniona, przez przypadek kasetę z nagranymi wypowiedziami Haitańczyków przesłuchał pewien emerytowany agent CIA, polskiego pochodzenia.  Skojarzył on, że dziwaczne „wstawki” językowe, wypowiadane przez autochtonów,  słyszał jako chłopiec od swojego dziadka, emigranta z Polski. Gdy sobie dziadulo popił, bądź z jakiegoś powodu się wkurzył, albo i na amory mu się zebrało, wówczas  „przechodził” na język polski, używając jako „przerywników”, tych samych wyrazów, co Haitańczycy!!

   Dalej sprawę wyjaśniono błyskawicznie: tajemnicze „wstawki” językowe, używane powszechnie przez Haitańczyków, to... polskie przekleństwa, wypowiadane jednak w archaicznej  i trudno dziś zrozumiałej polszczyźnie. Jedno z takich zarejestrowanych przez amerykańskiego szpiega wyrażeń brzmiało: „..jak waszeci przypierdulę w czerep, to z kontusza waść wyskoczysz..”

   Chcąc sprawę wyjaśnić do końca, Amerykanie rozpoczęli poważne studia historiograficzne, z których wynikało, że polscy żołnierze już na Haiti walczyli, a to za sprawą Napoleona Bonapartego. W roku 1802, wysłał on na wyspę  polski korpus ekspedycyjny w sile 6 tysięcy  wojaków, z zadaniem zaprowadzenia porządku. Murzyni wielki tumult bowiem wznieśli, chcąc się na niepodległość wybić, co bardzo nie spodobało się Napoleonowi.

   Analizując materiały archiwalne, agenci CIA odkryli, że Polacy opanowali sytuację na wyspie w bardzo krótkim czasie i przy minimalnych stratach własnych. Tylko takich, co się  pomiędzy sobą po pijaku wystrzelali i pokaleczyli. Militarny sukces był efektem zastosowania przez Polaków unikalnej na skalę światową strategii walki!   Pojawiając się w rejonach dotkniętych tumultem, dowódca korpusu ekspedycyjnego wysyłał na rozpoznanie terenu pluton rosłych, przystojnych i napalonych na czarnoskóre piękności, żołnierzy, z zadaniem zaprezentowania Haitankom naszych słowiańskich technik seksualnych.

   W krótkim czasie (źródła historyczne podają, że w ciągu 2 tygodni) nasi dzielni chłopcy dopięli swego: każde ich pojawienie w dowolnej miejscowości, wywoływało ogromny entuzjazm wśród pań oraz popłoch wśród  zrewoltowanych Murzynów. Chcąc  uniknąć dozgonnej banicji seksualnej, masowo porzucali oni broń, by czym prędzej do domostw powracać i przy małżonkach 24 godziny na dobę czuwać.

   Jeśli jeszcze dzisiaj, prawie po 200 latach, ludność wyspy posiada cerę dużo jaśniejszą od autochtonów z wysp sąsiednich oraz przeklina po polsku, to jakże  dobrze to świadczy o naszych  dzielnych wojakach. Musieli się żwawo uwijać, skoro bunt na wyspie zdławili, bez jednego wystrzału!

   I tak oto wyjaśniliśmy zagadkę, dlaczego Amerykanie poprosili o pomoc w agresji na Haiti, właśnie wojsko polskie. Uznali oni, że skoro 200 lat temu, Polacy zaprowadzili porządek na wyspie w dwa tygodnie i bez jednego wystrzału, to być może i tym razem  poradzą sobie stosując strategię walki już sprawdzoną!

   Zagadką pozostaje kwestia, na podstawie jakich to badań seksuologicznych, amerykańscy stratedzy określili liczebność polskiego   korpusu ekspedycyjnego na 50 osób, skoro 200 lat temu podobny korpus liczył 6 tysięcy chłopa?? Sądzę, że  możliwości bojowe polskiego żołnierza zostały mocno przesadzone,  aż tak waleczni to my nie jesteśmy!

   Dlaczego przypominam  zapomniane zdarzenia sprzed lat?  Otóż „reformy” polskiej armii prowadzone ustawicznie przez kolejne rządy III RP, doprowadziły  siły zbrojne naszego państwa, do stanu takiego dziadostwa, że jedyne co nam pozostało, to „przeformowanie” armii i strategii obronnej, na podobną do tej jaką zastosowali 200 lat temu polscy wojacy na Haiti. Na taka reformę zapewne jeszcze nas stać!

 

 

PS. W przysyłanych do mnie e-mailach, pytacie mnie Państwo dlaczego nie komentuję bieżących wydarzeń politycznych. Nie ma czego komentować, gdyż wszystko- przynajmniej dla mnie – jest jasne! Jeśli zgodzimy się z oczywistym dla ludzi rozumnych  stwierdzeniem, że przy „okrągłym stole” podzielili się władzą jawni funkcjonariusze  komunistycznych służ specjalnych, ze swoimi tajnymi pracownikami (udającymi tak zwaną „opozycję demokratyczną”),  to każdy rząd i każdy parlament zdominowany przez ludzi i partie wywodzące się z „okrągłego stołu” będzie bronił interesów sitwy która wtedy się zawiązała. Tak jest i obecnie!! Przypominam, że bracia Kaczyńscy przy „okrągłym stole” zasiadali. Którą ze stron „umowy” reprezentowali?? W świetle tego faktu, ich wszelkie obecne działania są całkowicie zrozumiałe. Oficjalnie i na pokaz niby to walczą z komuną, ale w taki sposób  aby w efekcie tej ich „walki” żadnemu z komunistycznych  zbrodniarzy, złodziei i malwersantów włos z głowy nie spadł! „Bo chodzi o to by gonić króliczka, a nie złapać go” – oto motto braciszków. To właśnie dlatego ustawa lustracyjna została tak „poprawiona” przez Prezydenta, aby Trybunał Konstytucyjny zakwestionował jej zgodność z Konstytucją. Taki sam los spotka ustawę „deubekizacyjną” i każdą inną naruszającą interesy sitw „okrągłostołowych”. Rządy braci Kaczyńskich to dalszy ciąg  gigantycznej mistyfikacji „okrągłostołowej” !  Wszystkie prasowe „wojenki”: Kaczyńscy – reszta świata, słowne utarczki i połajanki w telewizjach, niby to polityczne walki z braciszkami – to wszystko pic na wodę, fotomontaż! Mamy do czynienia ze starannie wyreżyserowanym przedstawieniem, gdzie każdy ze statystów spektaklu gra przewidzianą dla niego rolę. Cel spektaklu jest oczywisty: skupić wokół braciszków wszystkie siły społeczne wrogie postkomunistycznym sitwom i tak nimi sterować, aby je całkowicie rozbroić!!! 

 

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

20. maja. 2007 roku.