Wybory do Parlamentu Europejskiego

 

Wybory do parlamentu Europejskiego za pasem. Zgłaszam swój akces. Oto mój program wyborczy.

  

   Parlament Europejski w systemie politycznym Unii nie odgrywa żadnej roli! To taki kwiatek do kożucha biurokracji unijnej,  listek figowy skrywający graczy prawdziwych.  Jeśli tak jest (a co do tego nikt o zdrowych zmysłach nie ma żadnych wątpliwości), to bredzenia rożnych kandydatów do PE, jak to oni będą w tym parlamencie walczyć o dobro Polski, jak będą nam Polakom nieba przychylać, traktować należy jako  „koszałki, opałki” dla naiwnych. Prawda jest taka: każdy z kandydatów do  PE rwie się do koryta, w nadziei, że jak już się do niego dopcha, to obłowi się na resztę życia. Tak jest motywacja WSZYSTKICH KANDYDATÓW, do unijnego żłobu, czyli Parlamentu Europejskiego!  Moja motywacja jest podobna, acz nie do końca. Zauważmy, ze ci „wybrańcy” losu, którzy zasiadają w PE obecnej kadencji, obłowili się, że tak powiem „indywidualnie”. Taki dla przykładu Jerzy Buzek, były premier RP (największy w historii III RP nieudacznik premier), oprócz pensji euro parlamentarzysty, kasuje jeszcze polskiego podatnika na utrzymanie 15 swoich biur poselskich. Na każde biuro pobiera 70 tysięcy miesięcznie. Rocznie daje to kwotę …13 milionów złotych.  Otóż, mój program wyborczy polega na  uspołecznieniu pasożytnictwa, które jako europoseł będę uprawiał. Owocami mojego pasożytnictwa podzielę się z wyborcami, według określonego klucza. Jeśli taki Buzek mógł utworzyć 15 biur poselskich, zaś niejaka Orenburg z SLD, aż 25, to ja obiecuję, że utworzę po jednym biurze w każdej gminie, czyli 2478 biur.. Na każde biuro otrzymam ok. 70 tysięcy złotych miesięcznie, czyli mój miesięczny przychód na utrzymanie biur wyniesie 173  milionów złotych. Rocznie da to kwotę nieco ponad 2 mld złotych, czyli chyba więcej niż  wynoszą wydatki polskiego państwa na kulturę. Całą tą kasę przekaże Wam drodzy Rodacy, zatrudniając Was „rotacyjnie” do prowadzenia owych „biur”. Jeśli zapytacie, co Wy będziecie w owych biurach robić, to odpowiem, ze dokładnie to samo co robią w biurach Buzka: będziecie zbijać bąki , leżeć do góry brzuchem i strząsać gruchy, jeśli kto umie.  W każdym biurze zatrudnię 10 osób z wynagrodzeniem 5 tysięcy złotych miesięcznie. Co trzy miesiące będę zmieniał obsadę biur, aby jak najwięcej Polaków skorzystało na owocach mojego pasożytnictwa. Poprzez całą kadencję PE, zatrudnię kilkadziesiąt tysięcy Polaków, którym zapłacę (pieniędzmi „unijnymi) 10 mld złotych. Sam zadowolę się pensją europosła, gdyż wymagania mam skromne. A przecież nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa: mogę w każdej gminie utworzyć nie jedno biuro, ale na przykład 5, lub 10. Ostateczną ilość biur które utworzę w gminach, ustalę pod Państwa –Wyborców- dyktando. Polska może stać się światową potęgą gospodarczą, żyjąca z milionów biur poselskich!  Model docelowy, do którego będę dożył, to biuro poselskie w każdej rodzinie!! Tym prostym sposobem to my Polacy  wyrolujemy na kasę resztę Unii, choć dotychczas to oni rolują nas.

I co wy na to drodzy Polacy? Poprzecie mnie, który obiecuje podzielić się z Wami tym co wyszarpnę z koryta? Czy też może- jak zawsze- poprzecie tych, którzy  tym co wyszarpną z koryta, obeżrą się sami?

Głosujcie na Anthonego, męża zacnego.

Ivanowitz  do Brukseli, ona nam naród rozweseli.

W każdej chacie i oborze, każdy euro poseł jak może, tak orze.

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

27. marca. 2009r