Kryzys giełdowy, czyli gdzie jest kasa?

 

 

   Wyobraźmy sobie taką oto sytuację: czterech graczy karcianych zasiada do partii pokera.  Każdy z nich dysponuje kwotą – powiedzmy – 1000 złotych. Przed rozpoczęciem gry, posiadają oni w sumie: 4000zł. Gdy zakończą grę, nadal będą posiadać w sumie 4000 złotych, z tym, że  w kieszeni poszczególnych graczy będą już różne kwoty. Ten co ograł resztę będzie miał, powiedzmy 3000 zł, dwóch pozostałych zakończy grę z kwotą po 500 złotych w garści, a największy pechowiec odejdzie od stołu goły i wesoły, czyli bez grosza przy duszy.

   Na identycznej zasadzie  funkcjonują giełdy papierów wartościowych na całym świecie. Przed rozpoczęciem każdej sesji giełdowej i po jej zakończeniu, na „parkiecie” jest ta sama suma pieniędzy. Jedni stracili, drudzy zarobili, lecz w sumie oni wszyscy mają dokładnie tyle samo po sesji, jak przed sesją! Skoro już wiemy, że na giełdzie nie ma „parowania” pieniędzy, tylko, że zmieniają one właścicieli, to zadajmy dość oczywiste pytanie: w czyich rękach znalazły się te tryliony dolarów, euro, funtów, złotych, forintów, itp., które niby to „wyparowały” ze światowych parkietów giełdowych?  W nawale prasowych, radiowych i telewizyjnych  doniesień na temat „parowania” pieniędzy ze światowych giełd, nikt nie postawił tego oczywistego pytania. Dlaczego?  Tabuny dziennikarzy śledczych,  analityków wszelkiej maści, nie interesuje ten fenomen? Gigantyczne pieniądze gdzieś się „ulotniły” i nikt nie pyta do czyich trafiły kieszeni? Zdumiewające! Jak to wytłumaczyć?  W prosty sposób: ten co ujawni i wskaże WYGRANYCH  (czyli sprawców światowego kryzysu) zostanie okrzyknięty antysemitą stulecia, a czym to grozi w dobie politycznej poprawności, nikomu nie trzeba tłumaczyć. KASA Z GIEŁD TRAFIŁA DO WĄSKIEGO GRONA WŁAŚCICIELI  KAPITAŁOWYCH FUNDUSZY SPEKULACYJNYCH, których właścicielami  (i zarządcami) są  osoby pochodzenia żydowskiego. Fundusze te dysponują tak gigantycznymi pieniędzmi, że są w  stanie dowolnie „ustawiać” kursy akcji na każdej giełdzie, nadymając bańkę spekulacyjną do niebotycznych rozmiarów. Wycofując nagle - pomnożone setki razy- kapitały z giełd,  wywołali oni paniczną reakcję pozostałych graczy, co doprowadziło do   krachu  na giełdach, ze wszystkimi tego tragicznymi dla gospodarki światowej konsekwencjami.

   O ile tak zwani (przez Żydów) goje (czyli nie Żydzi) nabrali wody w usta i  choć przegrani boją się zapytać gdzie jest ich kasa, o tyle część żydowskich intelektualistów, wystraszona kryzysem wywołanym przez ich pobratymców, rozważa całkiem na poważnie czy aby rozwścieczeni Amerykanie nie urządzą Żydom ... Holokaustu, mszcząc się niejako na całej nacji, za ograbienie ich przez  przedstawicieli wybranego narodu.  Na swoim blogu internetowym rabin Lazer Brody pyta wprost,  czy Holokaust może wydarzyć się w Ameryce?  Według niego nie tylko może, ale jest on już bardzo niedaleko, „tuż za rogiem”. (http://lazerbrody.typepad.com/lazer_beams/2008/09/template-for-a-holocaust.html) Wielu historyków  uważa, że bez wielkiego krachu na giełdzie berlińskiej u schyłku XIX wieku, od którego liczy się nowożytny antysemityzm, nie byłoby Holokaustu.

   Czy obecny ogólnoświatowy krach  giełdowy i finansowy,  skłoni rządy państw do wprowadzenia prawodawstwa  które będzie przeciwdziałać w przyszłości  gangsterskim spekulacjom  szemranych funduszy inwestycyjnych? Czy też może  jedyną „reformą” będzie obrabowanie  podatników po raz drugi, tym razem przez własne rządy, które  by „ratować” instytucje finansowe już wcześniej obrabowane, zasilą je kasą ....podatników!  Jeśli  „reformy” przybiorą taki właśnie obrót, to  być może rabin Lazar Brody trafnie przewidział dalszy rozwój wypadków.

 

Anthony Ivanowitz

10. października. 2008r

www.pospoliteruszenie.org