Licealny egzamin, rok 2025– komedyjka w jednym akcie

 

 

OSOBY:

 

 

  1. Dyrektor – przewodniczy komisji egzaminacyjnej

  2. Polonistka – egzaminatorka z języka polskiego

  3. Matematyczka  - egzaminatorka z matematyki

  4. Psycholog – specjalistka od dysfunkcji rozwojowych u dzieci

  5. Sekretarz – emerytowany nauczyciel, zastąpił w ostatniej chwili chorego zastępcę dyrektora.

  6. Uczeń nr 1 – absolwent szkoły podstawowej, dość ekstrawagancko ubrany: na głowie „irokez”, w uszach kolczyki, itp.

  7. Uczeń nr 2. Typ kujona, w okularach, drobnej postury

 

 

MIEJSCE AKCJI:

 

 

Sala lekcyjna w liceum im. Jana Pawła II (za komuny liceum im. Józefa Stalina). Trwają egzaminy wstępne do klas pierwszych. Przy długim stole siedzą członkowie komisji egzaminacyjnej. Po drugiej stronie stołu, na krześle siedzi egzaminowany uczeń. Trwa egzamin.

 

 

KURTYNA  W GÓRĘ.

 

 

 

Dyrektor: (zwraca się do Ucznia)

-         powiedz jak się nazywasz, którą szkołę skończyłeś i dlaczego chcesz kontynuować naukę właśnie u nas?

Uczeń nr 1:

-         nazywam się Malinowski Dariusz, skończyłem szóstkę, i jest mi wszystko jedno gdzie się będę uczył dalej. Najchętniej to bym już sobie odpuścił, ale rodzice się upierają, że studia medyczne muszę skończyć, a bez liceum to na studia nie przyjmują.

 

Dyrektor:

-         no to zaczynamy, może koleżanka Polonistka rozpocznie egzamin.

Polonistka: (podaje uczniowi zadrukowaną kartkę papieru))

-         spróbuj przeczytać ten tekst

Uczeń nr 1:

- pre...re...zy....dent    na...sze...go     mia....sta

Polonistka:

-         dziękuję, takie czytanie oceniam na dwóję.

Psycholog:

-         Koleżanka może nie wie, ale sposób w jaki ten uczeń czyta, wskazuje na klasyczny objaw dyslekcji

-         Czy masz może zaświadczenie o dyslekcji?

Uczeń nr 1;

-         tak mam, wszystkie zaświadczenia mama mi do torby włożyła (szpera w torbie, wyjmuje zaświadczenie i podaje pani Psycholog)

Psycholog;

-         pokaż to o dyslekcji (czyta zaświadczenie)

-         Wojewódzka Poradnia Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży, zaświadcza, że uczeń Malinowski, cierpi na dyslekcję.

-         Zgodnie z przepisami, uczeń dyslektyczny nie może być oceniany z umiejętności czytania.  Należy mu zaliczyć czytanie, bez względu na faktyczna jego umiejętność.

Polonistka:

-         to może sprawdzimy jego umiejętność pisania?

-         Masz tu kartkę i długopis i napisz: nazywam się Malinowski

Uczeń nr 1  ( bierze kartkę i długopis, zaczyna pisać)

-         już skończyłem (podaje kartkę Polonistce)

Polonistka; (spogląda to na kartkę, to na Ucznia)

-         żarty sobie chłopcze stroisz? Nie napisałeś na kartce żadnej litery, tylko jakieś kreski, kółka, wężyki. Co to ma znaczyć? Patrzcie Państwo na dzieło tego ucznia (podaje kartkę pani Psycholog)

Psycholog;

-         typowy objaw dysgrafii , zaświadczenie o dysgrafii pokaż, myślę, że masz.

Uczeń nr 1:

-         pewnie, że mam (podaje zaświadczenie pani Psycholog)

Psycholog; (czyta)

-         Wojewódzka Poradnia Zdrowia.......zaświadcza się, że ......cierpi na dysgrafię.

-         Umiejętność pisania z mocy prawa zaliczona.

Sekretarz:

-         jakże to zaliczona? On niczego nie napisał (ogląda kartkę)...no ewentualnie to kółko mógłbym mu zaliczyć za literę o, ale innych liter nie napisał. Czytanie z litości bym mu zaliczył, coś tam wydukał, ale pisać nie potrafi. Więc jakże to tak – zaliczyć?

Psycholog:

-         proszę zgłaszać swoje obiekcje do ministerstwa, tam taką instrukcję opracowali.

Polonistka:

-         to może kawaler choć ortografię zna?

-         Powiedz no mi jak byś napisał – gdybyś umiał pisać – słowo: huśtawka?  Przez samo h, czy może przez ch?

Uczeń nr 1:

-         przez ch

Polonistka:

-         a gdybyś tak musiał napisać słowo rzeka, to przez jakie rz  byś napisał?  Przez samo ż, czy morze prze rz?

Uczeń nr :

-         samo żet

Polonistka:

-         no a słowo królewna, przez jakie ó byś napisał, gdybyś umiał pisać? Przez zwykłe, czy kreskowane?

Uczeń nr 1:

-         przez zwykle

Polonistka:

-         Wszystko na odwrót, totalny analfabeta, nic nie umie.

Psycholog:

-         na miejscu koleżanki nie wyciągałabym tak pochopnych wniosków.

-         Diagnozuję dysortografię. Zaraz zobaczymy czy mam rację.

-         Pokaz zaświadczenie o dysortografii. (Uczeń wyjmuje z teczki kolejne zaświadczenie i wręcza je pani Psycholog)

-         No oczywiście miałam rację, ...rozpoznanie kliniczne...dysortografia. (podaje zaświadczenie Dyrektorowi, ten czyta)

Sekretarz:

-         czyli co, ortografię też temu młodzieńcowi zaliczamy, choć zna się on na niej jak świnia na gwiazdach?

Psycholog:

-         takie przepisy – zaliczamy.

Dyrektor:

-         to może teraz koleżanka przeegzaminuje kolegę z matematyki  (wraca się w stronę Matematyczki)

Matematyczka:

-         powiedz nam ile to będzie pierwiastek kwadratowy z 9?

Uczeń nr 1:

-         8

Matematyczka:

-         a ile to będzie jeśli podniesiesz do kwadratu liczbę 4?

Uczeń nr 1:

-         3

Matematyczka:

-         gratuluje pewności siebie,... a jak byś dodał jedną drugą do jednej drugiej, to jaki byś otrzymał wynik?

Uczeń nr 1:

-         16

Matematyczka:

-         zero, kompletne zero i ta jego pewność siebie z jaką wymienia zupełnie przypadkowe liczby! Niebywałe.

Psycholog:

-         jak dla kogo niebywałe koleżanko, jak dla kogo. W mojej praktyce klinicznej spotkałam wiele dzieci dotkniętych podobną dysfunkcją.  Ten uczeń cierpi na dyskalkulie. , czyli dyslekcję matematyczną.

Sekretarz:

-         koleżanka wybaczy (zwraca się do pani Psycholog), ale odnoszę wrażenie, że koleżanka wymyśla te dziwaczne choroby na poczekaniu. Uczyłem w szkole 30 lat, i nigdy nie słyszałem o żadnej dyskalkuli.

Psycholog: (zwraca się do ucznia)

-         masz zaświadczenie o dyskalkuli?

Uczeń nr 1:

-         oczywiście, że mam (wyjmuje z teczki zaświadczenie)

Psycholog:

-         pokaz to zaświadczenie koledze niewiernemu Tomaszowi (pokazuje na Sekretarza, uczeń wręcza papier Sekretarzowi)

Sekretarz: (czyta)

-         faktycznie, piszą  o dyskalkuli...zwracam honor koleżance. Ale moim zdaniem to jakieś wariactwo. Leniowi uczyć się nie chciało, to i niczego się nie nauczył. Jaki on tam chory, leń śmierdzący i tyle!

Psycholog:

-         widzę, że kolega reprezentuje średniowieczną pedagogikę. Szkoda, że kolega nie dodał, że na miejscu rodziców przetrzepałby bachorowi skórę, co by go z wszelkich dysfunkcji natychmiast uwolniło.

Sekretarz:

-         z ust mi koleżanka te słowa wyjęła, tak właśnie uważam. Strugnąłbym mu paskiem po tyłku raz i drugi, to by się wziął do nauki. Bimbanie bym mu z głowy wybił!

Psycholog’

-         tym sposobem uczyniłby pan z ucznia  psychicznego kalekę. Nie tylko niczego by się nie nauczył, ale nawet zapomniałby to, co wcześniej wiedział.

Sekretarz:

-         co też koleżanka powie, zapomniałby, to co wiedział! A co on wie? Jak miałby zapomnieć coś, czego się nie nauczył?

Psycholog:

-         pan zapewne tego nie zrozumie, ale informuję kolegę, że dyskalkulia idzie zazwyczaj w parze z akalkulią, czyli zaburzeniem czynności mózgu, polegającym na utracie uprzednio już opanowanej umiejętności. Bicie przyspiesza proces rozwoju akalkuli.

Sekretarz:

-         co też koleżanka nam powie? Akalkulia! To może i ja mam akalkulie, może pan Dyrektor ma akalkulie, może wszyscy mamy akalkulie? (zaczyna śmiać się nerwowym wymuszonym śmiechem)

Psycholog:

-         akalkuli u pana nie stwierdzam, natomiast nadmiarem rozumu  z całą pewnością pan nie grzeszy.

Dyrektor:

-         Przywołuję koleżeństwo do porządku! Proszę zaprzestać osobistych wycieczek, To nie miejsce i czas.

Psycholog:

-         jeśli pan Dyrektor pozwoli, to udowodnię, że ten uczeń cierpi na akalkulię.

-         Nasz zaświadczenie o akalkuli?

 

Uczeń nr 1:

-         innych zaświadczeń już nie mam.

Dyrektor:

-         a w jaki to sposób koleżanka udowodni, że uczeń cierpi na akalkulię?

Psycholog:

-         wykonam prosty test, jeśli Pan Dyrektor pozwoli. Wyjaśniam koledze Sekretarzowi, że akalkulia polega na szybkiej utracie już posiadanych umiejętności.

-         Powiedz mi (zwraca się do ucznia) jakie miasto jest stolicą Francji?

Uczeń nr 1:

-         Afganistan

Psycholog:

-         Posłuchaj teraz uważnie i powtórz: stolicą Francji jest Paryż

Uczeń nr 1:

-         stolicą Francji jest Paryż

Psycholog:

-         a teraz podejdź do okna  i powiedz nam co widzisz!

Uczeń nr 1: (wstaje, podchodzi do okna)

-         dwóch lumpów się napierdala...a teraz podjeżdża radiowóz policyjny...wyskakuje z niego 4 piesków z pałami....ale piękna napierdalanka! ...Biegnę się do nich przyłączyć!

Polonistka:

-         Boże co za język, jak on się wyraża?

Psycholog:

-         nigdzie nie pobiegniesz, wracaj natychmiast i siadaj na krześle (Uczeń niechętnie, ociągając się odchodzi od okna i siada na krześle)

-         A teraz powiedz nam jak się nazywa stolica Francji.

Uczeń nr 1:

-         Afganistan

Psycholog:

-         Widzicie Państwo? Zapomniał to co wiedział jeszcze przed minutą. Akalkulia, klasyczna akalkulia!

Sekretarz:

-         jaka tam akalkulia, tuman i leń i tyle. Też to mogę udowodnić!

Psycholog;

-         Chętnie się takiemu „dowodowi” przysłucham (wydyma pogardliwie wargi)

Sekretarz:

-         proszę bardzo

-         powiedz mi chłopcze, pijesz alkohol?

Uczeń nr 1:

-         pewnie, wszyscy w mojej klasie piją, a seks też już uprawiam.

Sekretarz:

-         a ile tak możesz wypić?

Uczeń nr 1;

-         na jeden raz, czy  w ogóle?

Sekretarz:

-         dajmy na to, że na jeden raz

Uczeń nr 1;

-         osiem piw, albo dwa wina.

Sekretarz:

-         a gdyby tak, jak byś już wypił tych osiem piw, kolega przyniósł ci jeszcze dwa, to ile byś wypił w sumie?

Uczeń nr 1:

-         tutaj mnie pan przecenia, panie psorze, nie będę ściemniał: dziesięciu piw nie wypiję. . Pawia bym rzucił. Osiem piw to mój rekord.

Sekretarz:

-         tutaj cię mam gagatku! Wiesz, że 8 dodać 2 to 10, czyli gdyby cię rodzice przypilnowali, a nauczyciele przyłożyli się do roboty, to byś wszystko co trzeba wiedział. Pisać, czytać i rachować byś potrafił. Ale im wszystkim łatwiej jest z ciebie zrobić wariata, niż przyłożyć się do roboty!

Psycholog:

-         Stanowczo protestuję! Ten Pan obraża nas wszystkich. Jak panu nie wstyd przyznawać się publicznie do swojej ignorancji pedagogicznej?  W jaki to sposób pan trafił do zawodu nauczycielskiego? Tacy jak pan hańbią ten zawód!

Dyrektor:

-         Przywołuję koleżeństwo do porządku! Egzamin to nie miejsce i czas na tego typu polemiki! Kończymy z tym!

-         (zwraca się do ucznia) zdałeś egzamin i zostałeś przyjęty do gimnazjum! Gratuluję.

Uczeń nr 1:

-         jak to zdałem, przecież niczego nie wiedziałem?

Dyrektor:

-         niczego nie wiedziałeś, ale papiery masz mocne, to teraz najważniejsze!

-         Co to nie cieszysz się, że dostałeś się do najlepszego w mieście gimnazjum?

Uczeń nr 1:

-         a z czego mam się cieszyć? Jak pomyślę, że codziennie będę musiał tutaj przychodzić, to aż mi się chce rzygać!

Psycholog:

-         a czy w podstawówce też ci się chciało rzy.... to znaczy wymiotować, na samą myśl o pójściu do szkoły?

Uczeń nr 1;

-         pewnie, nie tylko mi się chciało, ale nawet kilka razy pawia puściłem...w kiblu po „Arizonie”...po innych winach to mnie nie męczy.

Psycholog:

-         Klasyczny objaw fobii szkolnej.

-         Przyjdź jutro do poradni, dostaniesz zaświadczenie o fobii szkolnej...nie będziesz musiał chodzić do szkoły. Nauczyciele będą przychodzić do ciebie do domu.

Uczeń nr 1:

-         naprawdę? Zajebiście!

Sekretarz: (wstaje, pakuje papiery, wychodzi)

-         to ja już Państwa pożegnam, egzaminujcie beze mnie. W takiej maskaradzie uczestniczył nie będę. (wychodzi)

Dyrektor; (zwraca się do ucznia)

-         gratuluję zdanego egzaminu, życzę udanych wakacji i do zobaczenia w nowym roku szkolnym.

-         Wychodząc zawołaj następnego ucznia. ( rozradowany uczeń wstaje z krzesła)

Uczeń nr 1: (wychodząc, wyjmuje telefon komórkowy, wybiera numer)

-         niech sobie mamusia wyobrazi, nie będę musiał chodzić do szkoły. (słychać głos matki: cóż to nie przyjęli cię? Przecież wszystkie zaświadczenia ci załatwiłam)

-         nie miałem zaświadczenia o akalkulii i fobii szkolnej (słychać głos matki:  powiedz Dyrektorowi, że jutro doniesiesz)

-         nie trzeba, w domu ci wszystko opowiem, no to „nara” (wychodzi z sali)

Uczeń nr.2 (wchodzi do sali egzaminacyjnej)

Dyrektor:



 

 

 

 

 

KURTYNA

 

 

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

30. wrzesnia. 2008r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

-