. "Arizona " - czyli sposób na bezrobocie .

 

 

Będąc świadomym swoich obowiązków obywatelem , zasiadłem do wypełnienia deklaracji podatkowej PIT . Po mozolnym " przedarciu " się przez dziesiątki rubryk oraz posłusznym wypełnieniu poleceń , co do czego dodać , odjąć , pomnożyć i scałkować , ustaliłem w końcu swoją wartość dla budżetu Państwa . W roku 2002 , wart byłem 21 tysięcy złotych ! Pieniężny ekwiwalent w wysokości 18 tysięcy, już wpłaciłem stosownymi zaliczkami w ciągu roku , dopłacić muszę 3 tysiące złotych , z czego wnioskuję , że akcje mojej osoby pod koniec roku ostro poszły w górę !

Po spełnieniu obywatelskiego obowiązku , naszła mnie pewna ciekawość : w jaki sposób Państwo wydało moje 21 tysięcy , bo jeśli na przykład wypłaciło je w formie zasiłków , bezrobotnym , to wychodzi na to , że przez cały rok utrzymywałem trzech bezrobotnych , wypłacając im regularnie co miesiąc , skromne kieszonkowe zwane potocznie " kuroniówką " . Kwoty jakie ode mnie otrzymali nie są może zawrotne , ale na swoje usprawiedliwienie powiem , że oprócz nich musiałem jeszcze łożyć na utrzymanie swoich dzieci ( sztuk dwie ) , oraz małżonki , czyli w sumie jakby nie było następnych trzech osób , nie mówiąc już o swojej osobie . Mam , jak sądzę , wobec tego prawo stwierdzić z dumą , że Państwo obdarzyło mnie ogromnym zaufaniem , powierzając mojej skromnej osobie obowiązek wypracowania środków do życia , nie tylko dla członków mojej rodziny ( co jest zrozumiałe ) , ale również dla trzech zupełnie nieznanych mi obywateli ! Moją radość z tego powodu mącą jednak trzej znani mi z nazwiska bezrobotni obywatele , których z racji sąsiedztwa regularnie widuję w pobliżu baru " U Bolka " . Jeśli to właśnie te ofiary przemian rynkowych utrzymuję , to czas uciekać w szarą strefę gospodarczą ! Panowie ci , od dnia przejścia na zasiłek , nie trzeźwieją , widocznie siła nabywcza kieszonkowego które im wypłacam , jest - w przeliczeniu na alkohol - znacząca . Co gorsza nie okazują mi żadnego szacunku , czego chyba jako ich chlebodawca , mam prawo oczekiwać . Wręcz przeciwnie , nie przegapią żadnej okazji , żeby mi nabluzgać , zaś ostatnio poinformowali mnie , że : " spuszczą mi wpierdol " , jeśli nie dam im na wino ! Moje tłumaczenie , że przecież już od roku piją wyłącznie za moje , tylko ich rozsierdziło . Chcąc nie chcąc , uległem presji podwyższając im ( jednorazowo ) wysokość kieszonkowego , z pominięciem budżetu Państwa i bez pytania o zgodę Ministra Finansów . Dzięki mojej hojności kupili jedną flaszkę " Arizony " więcej !

Jeśli Państwo powierzyło mi zaszczytny obowiązek utrzymywania trzech bezrobotnych obywateli ,zaś Ci kierowani troską o stan finansów Państwa ,przekazują otrzymane od mnie pieniądze do budżetu , kupując gorzałkę ( wpływy ze sprzedaży alkoholu trafiają w lwiej części do budżetu ) , to mam pomysł jak powyższą , zgodną współpracę usprawnić . Przedstawione zależności kooperacyjne można przedstawić jako pewien ciąg zdarzeń : ja poprzez budżet daję pieniądze bezrobotnym pijaczkom - oni kupują wódkę - wpływy ze sprzedaży wódki zasilają budżet - budżet wypłaca zasiłki za które bezrobotni kupują wódkę - wpływy ze sprzedaży wódki trafiają do budżetu - budżet wypłaca zasiłki , za które bezrobotni kupują wódkę - itd. - itd. Zwróćmy uwagę , że przedstawiony model jest bliski ekonomicznemu " perpetum mobile " , w którym to bezrobotni pijaczkowie zarabiają na swój zasiłek , kupując wódkę za zasiłek który otrzymali wcześniej . Układ wymaga tylko niewielkiego ( lecz stałego ) zasilania finansowego z zewnątrz , co jest spowodowane tym , że część zasiłków bezrobotni marnują , kupując przekąski .

Reasumując : jeśli moje pieniądze , które wypłacam trzem bezrobotnym , trafiają w końcu do budżetu Państwa , uruchamiając samoczynny mechanizm , samofinansowania się bezrobotnych , to Minister Finansów powinien zwolnić mnie z obowiązku dalszej opieki nad klientami baru " U Bolka " !! Brakujące w systemie pieniądze , na zakup przekąsek , mogliby oni jakoś zarobić , choćby dorywczo u mnie , kosząc trawę w ogrodzie . Jednak po dogłębnej analizie problemu , dochodzę do wniosku , że niestety wszystko musi pozostać po staremu ! Jeśli " moi " bezrobotni zaniedbają obowiązku regularnego kupowania alkoholu z powodu konieczności podejmowania dorywczych prac , to podupadną gorzelnie , tysiące pracowników przemysłu spirytusowego straci pracę zasilając rzesze miłośników mocnych trunków , spadną wpływy budżetowe , a co najgorsze zabraknie gorzały motoru napędowego polskich domów , fabryk i instytucji . Właściciel baru " U Bolka " może spać spokojnie !

 

Antoni Ivanowitz