Rżnij karabinem o bruk ulic, Twoja jest krew, ich jest nafta!
Gdy słucham w mediach, cywilnych i wojskowych podżegaczy wojennych (najbardziej zabawny jest Hołownia, który będzie wdeptywał w błoto Putina) przenoszę się myślami w czasy mojej młodości, gdym odbywał służbę wojskową w Ludowym Wojsku Polskim.
Spotkałem tam wesołków jeszcze większych niż Hołownia, którzy jednak nie mieli tak wielkich ambicji jak on, nikogo nie chcieli wdeptywać w błoto, lecz często sami musieli się z błota gramolić jak przesadzili z konsumpcją okowity!
Do
służby wojskowej przygotowałem się solidnie od strony teoretycznej,
studiując dokładnie "Przygody Dobrego Wojaka Szwejka"
Jarosława Haszka, więc rzeczywistość wojskowa nie zaskoczyła mnie.
Zawodowa
kadra wojskowa (tak zwane trepy) była lustrzanym odbiciem trepów z
armii Austro -Węgier. Ludzie ci mimowolnie dostarczyli nam ( czyli
podchorążym, zwanym w wojsku "bażantami") wiele uciechy i
zabawy, może nawet większej niż doświadczył w swoim czasie dobry
wojak Szwejk.
Mieliśmy w pułku majora Bienia, o którym mówiliśmy:
głuchy jak pień, głupi jak Bień.
Major prowadził z nami zajęcia z
inżynierii pola walki i któregoś dnia przybył do sali wykładowej w
celu przeprowadzenia wykładu.
Wszedł
do sali, spojrzał na tablicę i ….znieruchomiał. Za chwilę
zaczął wrzeszczeć, tupać nogami, podskakiwać...słowem demonstrował
swoim zachowaniem wszelkie objawy choroby świętego Wita.
Na
tablicy jeden z bażantów napisał: Major Bień jest chuj!Kto
to napisał? kto to napisał? mamrotał doprowadzony do szału major.
Nikt
z bażantów nie przyznał się do takiej zuchwałości...tak?, to ja was
kurwa załatwię inaczej!.. wrzeszczał major...biegnę po dowódcę.. i
wybiegł na korytarz..
Ale,
że major był dość przewidujący oficerem, więc pomyślał sobie biegnąc
po dowódcę, że podczas jego nieobecności bażanty usuną napis z
tablicy i dowód w sprawie zniknie. Więc pośpiesznie powrócił na salę
żeby sprawdzić swoje przypuszczenie. Miał rację: napisu już nie było!
Niewiele myśląc złapał kredę i napisał: major Bień
jest chuj.
Uspokojony z powodu uratowania dowodu przestępstwa pobiegł po dowódcę. Za chwilę przyprowadził go do sali. Pułkownik spojrzał na tablicę i zapytał pierwszego z brzegu bażanta (którym byłem ja): który w was to napisał?
Zerwałem
się na równe nogi, stanąłem na baczność i wyrecytowałem: melduję
obywatelu pułkowniku, że to napisał major Bień!
Na sali zapanowała
wesołość przechodząca w szyderczy rechot, zaś zaskoczony pułkownik
zwrócił się do majora: wyście to napisali?
Major pobladł i wystękał: no tak ja to napisałem, ale wcześniej to oni napisali i napis starli, więc żeby uratować dowód w sprawie, ja to napisałem, ale....przestańcie wrzasnął pułkownik, później z wami porozmawiam...i wybiegł z sali.
Innym
znów razem udało mi się powtórzyć wiernie zdarzenie które opisał
Haszek w swojej kultowej powieści. Do jednostki wojaka Szwejka
przybył generał inspekcyjny, z pochodzenia Polak. Sprawdzał różne
zakamarki jednostki, aż trafił na latrynę. (cywilom wyjaśniam, ze
latryna to rów wykopany w ziemi, do którego żołnierze załatwiają
swoje potrzeby fizjologiczne). W tym czasie wojak Szwejk wraz z
kolegami załatwiał dużą i małą potrzebę. Gdy generał zbliżył się do
latryny, wojak Szwejk wrzasnął: baczność! Żołnierze zerwali się na
równe nogi, przyjęli postawę zasadniczą,w panice jednak spodni żaden
z nich nie podciągnąć.
Szwejk
zameldował generałowi, że załatwiają dużą i małą potrzebę. Generał
przyjął meldunek po czym rozkazał: srać dalej.
Tak
się szczęśliwie złożyło, że będąc na poligonie w identycznej sytuacji
jak Szwejk z kolegami, do latryny zbliżył się dowódca pułku,
zachowałem się dokładnie tak samo jak Szwejk, składając meldunek i
podrywając żołnierzy komendą: baczność!
Pułkownik wysłuchał
i wydał stosowne rozkazy: dajcie spocznij, wypróżnić się, a dobrze,
bo dzisiaj będzie strzelanie, żeby mi który na strzelnicy w gacie nie
popuścił.
Wtedy
dobrze się w wojsku bawiłem, teraz słuchając podżegaczy wojennych nie
jest mi do śmiechu.
Oni prą do wojny z Rosją i
Białorusią, wcześniej doprowadzając do rozbrojenia polskiej armii pod
pozorem wspierania Ukrainy!
To może zakończyć się masakrą
polskiego bezbronnego wojska i dewastacją dużych obszarów Polski,
którą podżegacze będą oglądać z bezpiecznej odległości, siedząc
na tarasach swoich willi w Izraelu lub USA!
Oni chcą powtórzyć wariant
ukraiński: wywołać wojnę, aby w jej trakcie rozkraść międzynarodową
pomoc na jej prowadzenie, po trupach Polaków i zgliszczach ich domów!
Czy po pandemii covid-19 i zbrodni
szczepionkowej, będzie to następna tragedia narodowa, utopiona we
krwi Polaków i sprowokowana przez tych samych szubrawców?
Anthony
Ivanowitz
19.03.2025r.
www.pospoliteruszenie.org